- Cywilizacja jest sztuką życia w kontakcie z innymi osobami przy minimalnym dyskomforcie.
- Na każdego człowieka zabitego w imię faktów, przypada dwudziestu lub więcej zabijanych w imię opinii.
- Robaki wyglądają z oczu bardzo bogatych i wszystkie porzekadła o nich są prawdziwe.
(Później dodane) A biedni -jacy oni są biedni!
- Jeżeli będę nalegał by mieć przed sobą tylko piękno, wiem że za mną będzie tylko horror, a zatem nie odważę się odwrócić.
- Szaleństwo jest czasami określane jako boskie – czy to samo w ogóle może być powiedziane o zdrowym rozsądku?
- Pięć zmysłów oferuje nam pięć różnych sposobów zatrzaskiwania rzeczywistości. Czym jest intuicja i co postrzega?
- Tak jak elektryczność jest uczyniona z pozytywnego i negatywnego przepływu – tak też ludzkie życie jest systemem atrakcji i
odpychania. Zgaś przepływ jeżeli pragniesz spokoju. - Tak, ale gdzie jest wyłącznik?
- Politycy dnia dzisiejszego opierają swą moc głównie na wydajnej baterii szybko rozładowujących się sloganów.
- Nieudane kłamstwo zachodzi w konflikt z prawdą, ale udane obala i uwodzi ją.
- Śpiewaj tak głośno jak zapragniesz, nie ma nic co ostatecznie nie wpadnie w przepastną głębię starości, stręczycielki śmierci.
- Niech ten co wspina się po duchowej drabinie upewni się, że ma mocną głowę, zanim spojrzy w dół w przeszłość.
- Jak to jest, że mam siłę by znosić własną słabość.
- To w towarzystwie innych człowiek rzeczywiście może być samotny, gdyż wtedy jego osobowość jest otwarcie zmuszana by
wyrazić czym jej odseparowany byt jest.
-Gdyby człowiek mógł kontynuować proces uspokajania, po tym jak wszystko stało się spokojne, może wkroczyłby w lustrzany świat.
- Wśród mieszkańców Neapolu są ci, którzy skłaniają się by hodować wrzody i deformacje na swych ciałach, by inni dali im pieniądze. Wśród mieszkańców znacznie większego obszaru, są tacy którzy hodują wrzody i deformacje umysłu, które odkrywają w towarzystwie aby skłonić innych by zwrócili na nich uwagę.
-Tak zwane siedem kolorów spektrum połączone razem tworzy to co jest znane jako światło – co innymi słowami naukowcy określają, że jest niczym więcej niż tylko frakcyjnym pasmem w pełnym zakresie fal elektro-magnetycznych – jedyną sekcją zakresu fal, którą zmysł wzroku może bezpośrednio uchwycić. Rzeczywiście, każdy kolor jest doświadczany jako szczególne ograniczenie światła, samo światło jawi się być szczególnym ograniczeniem elektro-magnetycznego zakresu fal. Tak zatem pięć zmysłów wydaje się być pięcioma specyficznymi ograniczeniami nieskończoności – pięcioma wyłącznymi sposobami przesłaniania, zatrzaskiwania reszty. Faktycznie „zewnętrzny świat” jaki znamy przez zmysły, wydaje się być uwarunkowany przez – powiedzmy nasza wiedza o nim zależy od – ograniczającej i selektywnej jakości naszych pięciu zmysłów. Za pomocą selekcji i wyłączania, można rzec, formy powstały z Chaosu i w ten sposób nasze pięć zmysłów jest w tym samym czasie pięcioma kreatorami i pięcioma
sposobami bycia częściowo ślepym. Żyjemy jakby w katedrze z witrażami w oknach, których wspaniale kolorowe wzorce przepuszczają nam nieco światła, którym słońce promieniuje na zewnątrz bez rozróżnienia. (Później dodane) Ale „słońce” w naszym przykładzie byłoby odpowiednikiem Chaosu i jak to mogłoby być złe?
- Gdybym miał dziecko, co bym mu powiedział? „Moje dziecko” mógłbym powiedzieć, „jesteś tu na tym świecie z powodu mojej własnej przyjemności i niewstrzemięźliwości. Nie mogę ci ofiarować niczego niż tylko stanie się jeszcze jednym 'małym człowiekiem' jak ja sam, dla którego jest obecna moda na polityków i upodobanie do idolizacji mas i wyzysk i ignorowanie jednostki. Jeżeli odniesiesz sukces w 'polepszaniu' swej pozycji, to może być tylko kosztem innych i wzmoże ich niestabilność. Jeżeli twoja pozycja pogorszy się, będzie to tylko twoim własnym kosztem. Za parę lat, bez wątpienia, będziesz powtarzał te same słowa".
- Fale które umierają na brzegu, gdzie się rodzą?
- Przez długi czas – w rzeczy samej przez wiele lat – atmosfera kontynuuje odbijać echo odgłosu złych czasów gdy tłumy w nie wpadły.
- Cnota jest prawdopodobnie tak skrycie nielubiana, ponieważ pociąga za sobą często odmawianie robienia tego co inni ludzie chcieliby byśmy robili.
Jest się jak gdyby na dwudziestym piętrze płonącego budynku z okna którego wąska kładka nad ulicą prowadzi na balkon wydaje się bezpiecznego budynku. (Opozycyjny budynek, którego zasłony zawsze spuszczone, którego kominy nigdy nie dymią, którego drzwi nigdy otwarte, gdzie nie ma światła nocą, o którym się często myślało choć zawsze bez ostatecznych konkluzji). Zostać oznacza z pewnością spłonąć. Próbując kładki prawdopodobnie się spadnie - ciągle to jedno jest wiadome,- trzeba iść tą kładką lub spłonąć.
- Podróż przez życie jest oznaczana znakami drogowymi, wskazującymi trasy ze znajdującymi się na nich mostami, które przy przebadaniu okazały się zniszczone przez powódź lub wojny. (Później dodane) Nowe „autostrassen” nie mają znaków drogowych.
- To wiosna, gdy słońce ponownie wraca na północ i posłusznie wyrastają nowe liście. Latem zestarzeją się i ściemnieją pod jego promieniami, jesienią gdy wycofa się na południe, pozostawi je samymi sobie, niszczejąc umrą i spadną na grunt. Obserwując jej własną szczególną dyscyplinę, luna spoziera monotonnie na sezony, zwiększając się i zmniejszając, jest zajęta sobą – tylko gdy w pełni, czyni swe trzy ekspresje odsłaniając trzy fazy bezgranicznej nudy jaką musi odczuwać, oglądając to wszystko przez tak długi czas.
- Niespokojna rzeka spływa dniem i nocą dążąc tylko do morza. (Turyn nad Po)
- Funkcją sztuki – współczesnej sztuki – jest badać, wysyłać zwiadowców wciąż głębiej w dzikość niechcianego nieładu. Przednie straże są w ciągłym kontakcie z wrogiem, zwalczając nienazwane, pochwytując bezforemne. Czasem patrole wpadają w ręce wroga, wtedy z jenieckich obozów, gdzie rządzi szaleństwo, wysyłają raporty, pewne z nich wydają się być nie całkiem zrozumiałe.
- Sztuka jest napomnieniem i do pewnego stopnia iluminuje. W mojej więziennej celi służy jako przesłonięte okno, które wpuszcza, nieco światła z czego wnioskuję istnienie jasnego zewnętrznego świata. Gdybym poszedł tam żyć, sztuka, przesłonięte okno już dłużej nie służyłaby żadnemu celowi. (Później dodane) Ale skąd wiem, że na zewnątrz jest jakieś życie?
- Powiedzieć: „Politycy zawiedli, filozofowie zawiedli, religia zawiodła lub jest nie na czasie, nauka zawiodła i nie jest tym czym powinna być”, i tak dalej – czy nie jest to wszystko sposobem powiedzenia, że my sami zawiedliśmy? Ministerstwo skarbu nie ma dochodu jak tylko gdy ludzie pracują i są opodatkowani (jak podatki są ściągane i dochód wykorzystywany, to inna sprawa). Jeżeli nic nie wpłacamy na nasze konto, pozostanie ono puste. Tak też jest z religią – jej pomocna rola zależy od tego co w to wkładamy i co kontynuujemy wkładać. Potem możemy wydawać mądrze lub głupio. Poza tym, czy każda społeczność nie dostaje rządu na jaki zasługuje czy religii na jaką zasługuje itd?
- Pewne wodne stworzenia, rozmiłowują się w ozdabianiu swych muszli innymi muszlami, kamykami, liśćmi, często osadzając się na innych stworzeniach, bez zwracania uwagi na ich preferencje.
Przy budowaniu systemu relacji między ludźmi widzi się często kogoś wbudowującego w swój schemat rzeczy – w jego
psychologiczny dom czy schronisko, jak gdyby – osobowość innego. Ta inna osobowość może przy tej okazji jęczeć czy kopać
przeciwko odnalezieniu się użytą jako cegła przy budowie domu innego, jako dachówka powstrzymująca deszcz przed wpadnięciem do
pokoju, brązowy ornament na czyimś kominku, tym bardziej gdy ustawiony dołem do góry bez liczenia się z jego uczuciami, lub by
zadowolić estetyczne odczucia pierwszego. Że ty jesteś cegłą w moim domu lub, że ja jestem w twoim, to przeważnie sprawa
punktu widzenia, gdy proces budowy ruszył.
- Filozofie mają się tak do doświadczenia jak mapy do krajów które reprezentują. Powinny one pomóc człowiekowi odnaleźć swoją drogę, ale w tym odniesieniu każda jest nie więcej niż symboliczna. Filozofie mają też wartość ornamentalną, tak jak i mapy a te są często eleganckie gdy obramowane i zawieszone na ścianach pokojów – używane w ten sposób służą całkiem innemu celowi. Najładniejsze to przeważnie te szkicowane z pamięci na bazie pogłosek i te przedawnione.
- Przyjęcie zostało wydane na które zaproszono Dobroczynność jako gościa honorowego. Jednakże ponieważ miała na sobie tylko łachmany skromności i przyszła pod drzwi piechotą, została zawrócona przez lokaja gdy poprosiła o wpuszczenie. Nikt nie zauważył jej nieobecności.
- Kiedy „obowiązek” (jak z „obiektywnym” dobrem i złem i innymi takimi koncepcjami) jest poruszany w czasie dyskusji, uważaj! Przeważnie oznacza to skłonienie cię do pracy na czyjąś korzyść bez płacenia ci za to. „Kowalski nie spełnia swego obowiązku wobec społeczeństwa” zwykle znaczy: „Myślę, że gdyby Kowalski robiłby to a to zamiast tego co teraz robi, skorzystałbym na tym. Jeżeli pomożesz mi go przekonać, obaj skorzystamy”.
- Jedzenie gnijące w mych jelitach daje mi energię do gry na harfie.
- Człowiek humanitarny potrzebuje uciskanego proletariatu. Anioł stróż żyje dzięki cierpieniu. Łagodność błyszczy gdy obrażana przez gniewnego.
- Jak osoba czy miejsce czy rzecz skorzystała raczej niż ucierpiała przez handel i relacje ze mną? Ale czy ktoś przy zdrowych zmysłach kiedykolwiek zadał takie pytanie? Może ono przyczynić się tylko do depresji lub samozadowolenia – i nie ma ono przekonywującej odpowiedzi.
- Co człowiek powie temu co stracił wszystko co kiedykolwiek cenił – kalece – temu kto wie, że musi umrzeć w krótkim czasie?
- Wędrujemy po opuszczonych miejscach, gdzie odnaleźć można wiele traktów i ścieżek z których wnioskujemy o ruchach bohaterów i bogów i tak tkamy historię. Ale gdyby nasza wizja stała się jaśniejsza, moglibyśmy odkryć, że wszystkie te trakty i ścieżki są wydeptane przez nas samych w czasie naszych wcześniejszych wędrówek.
- Bardziej wiarygodnie można ocenić naturę ludzi przez sposób w jaki traktują swych bezpośrednich współtowarzyszy niż przez uczucia jakie głoszą wobec ludzkości ogólnie.
- Dla tego kto chciałby uczynić postęp a nie potrafi, następną najlepszą rzeczą jest uczenie innych jak to zrobić.
- Nie jest możliwe by zadowolić wszystkich, powiadają. I to prawdopodobnie dlatego święci którzy powinni jak się wydaje być wystarczająco dobrzy by móc zadowolić wszystkich, są zawsze martwi. Bo gdy pozostał tylko szkielet, każdy ma wolną rękę by uczynić z nim co mu się osobiście podoba i święci nie pojawiają się by obalić taką opinię.
- Rozpoznanie świętego (i nie tylko świętego) wymaga dwóch rzeczy. Że święty powinien się zachowywać w obrąbie pewnego określonego limitu zachowań, i że ludzie powinni mieć chęć i zdolność do rozpoznania takiego zachowania.
- Jeżeli masz u człowieka dług wdzięczności, jak w przypadku jakiegoś innego długu, lepiej go omijaj do czasu aż będziesz mógł go spłacić.
- Ci co ustanawiają sobie finałowy cel sekretnie – być może nieświadomie obawiają się jego osiągnięcia.
- Większość z tego co jest przedstawiane jako prawda, jest tak przedstawiane nie jako deklaracja tego co mówca wie, ale raczej jako obrona przeciwko wątpliwościom w nadziei, że opozycyjna propozycja może być przez to wykluczona.
- Nigdy nie spotkasz świętego przez podróżowanie dookoła świata szukając go; ale mógłbyś tego dokonać gdybyś usiadł w jednym miejscu i rozważył sprawę.
- Można przypuszczać, że ludzie których czasami się spotyka na drodze ich wędrówek z kontynentu na kontynent „w poszukiwaniu prawdy” w rzeczywistości są jak człowiek przeszukujący swój dom w poszukiwaniu okularów, które cały czas ma na nosie, ale gdy je zdejmie by się im przyjrzeć, nie może ich zobaczyć z uwagi na krótkowzroczność.
- Przypuśćmy, że nuda jest tylnymi schodami do wyzwolenia – nieznacząca i tak często przeoczana. Nikogo kto poznał jej wyższe stopnie nie ma wśród żywych. Nie Relatywna Nuda długiego oczekiwania na skrzyżowaniu, na połączenie kolejowe podczas drogi do przyjaciół – lub pośpiesznie zaakceptowany weekend ze znajomymi – przeglądanie głupiej książki. W takiej Relatywnej Nudzie uczucie marnowania czasu tylko podwyższa cieszenie się nadchodzącą ucieczką, antycypacją która w międzyczasie nas podtrzymuje.
Absolutna Nuda jest raczej bólem mdłości, to strata środków utrzymania jak dla pianisty strata rąk, nienasycone pragnienie tego o czym wiemy, że czyni nas chorymi, to Wielka Posucha, „Zmysłowość cielesna dla chorej duszy”, „Ciemna Noc Duszy” po wspięciu się na Górę Karmel, to słup soli, wygnanie z kraju którego już nie ma, Grzech przeciwko Duchowi Świętemu, rozbicie wzorców, horror co oczekuje samotnie w nocy, wyjście na pustynię gdzie szydzi Śmierć przez podawanie człowiekowi codziennego jadła i nie może on tego znieść lecz tylko trzyma się ciemności swego cienia przed sobą, gdy jasność światła odsłania uniwersalną pustkę. Nie próbuj teraz zawracać – tu na pustyni być może są otwarte wrota – do chłodnych lasów co je zarosły i do tłocznych miast na nich wybudowanych.
- Uśmierzacze . Takie myśli o śmierci jak "Koniec tego wszystkiego", „Kochani przez bogów umierają młodo”, „Litościwe uwolnienie” etc, dalej takie małe dywidendy ze zbankrutowanego przedsiębiorstwa jak: praca (wiesz, jestem zawsze zajęty), pomaganie innym (przed nauczeniem się jak pomóc samemu sobie), sztuka (to pomaga), kolekcje Fitzrovia, Mont Martre i Parnasse, Via Margutta, Bloomsbury i Phaesantry, picie, podróżowanie, uprzejmość dla wszystkich z wyjątkiem ludzkich zwierząt, uprzejmość dla ludzi których nie zna się osobiście, polityka, utopie, nauczanie tego co chciałoby się ale nie potrafi się praktykować.
- W długim terminie człowiek jest oceniany (zarówno przez innych jak i siebie) nie tak bardzo przez swe najlepsze działanie ani najgorsze, (choć bardzo prawdopodobnie to ostatnie z tych dwóch zostanie zapamiętane). To raczej przeciętny poziom tego co człowiek zrobił i jego ogólny ton i tendencje i sposoby reagowania, kompas jego nastrojów i emocji, morale, etyka, estetyka i obszar produkcji co się liczą, ten cenzor wszystkich myśli i działań człowieka. Może on zawsze próbować wskoczyć na większe wyższy (a przez to ryzykować bardziej bolesny upadek na ziemię). Ale jaką pracą desperata jest próbowanie przesunięcia w jakimkolwiek kierunku ciężaru swego przeciętnego zachowania.
- Czasami jest trudniej grzeszyć niż być cnotliwym; choć zdolność do czynienia obu tych rzeczy nie zapewnia wielkości, niezdolność do czynienia obu jest jedną z oznak przeciętności.
- Od osiemnastego do dwudziestego wieku chełpiono się, że ludzka myśl w końcu wyszła z ciemnych lasów średniowiecznego przesądu, łatwowierności i ciemnogrodu, w słoneczne światło czystego myślenia, gdzie suchy wiatr sceptycyzmu wiał bez przeszkód. „Zetnij drzewa i wyrównaj wzgórza co wciąż przesłaniają widok, niech wiatry rozwieją mgłę” - powiadali. Ale teraz gdy większość tej pracy została wykonana, zaczyna być odczuwalny brak cienia na wszystkich tych płaskich równinach, stałego osuszającego wiatru i słońca, i przez tą pustynię nie płynie Nil. Są tu ci którzy sekretnie chcieliby, gdyby mogli, odtworzyć mroczne, wilgotne nawiedzane lasy, zanim umrą z pragnienia.
- Kiedy ludzie relacjonują mi swe symptomy, myślę o drzewach i o krowach co pocierają swe świerzbiące grzbiety o korę tych drzew.
- Dojrzałość wydaje się być zaledwie nazwą na wrota prowadzące z młodości do starości.
- Musimy, jak się wydaje, pić wino przyjemności z kielicha bólu – i kielich pozostaje.
- Religia jest organizacją nadziei (1951).
- Nadzieja jest zabijana przez osiągnięcie (1953).
- Świat jest jak ZOO gdzie nie ma zwiedzających, tylko zwierzęta w klatkach – niektóre potrafią poruszać swymi klatkami od środka i czasami bawią się w zwiedzających.
- Ludzie są często agresywnie asertywni w proporcji do ich wewnętrznych wątpliwości wobec prawdy w której pokładają nadzieję. W takim wypadku lęk używa siły do skonsolidowania obrony nadziei o której podejrzewa się, że jest iluzoryczna.
- Zdefiniujmy religie jako organizację nadziei w taki sposób, że wszystkie nadzieje są ułożone jako mniejsze nadzieje podporządkowane jednej nadrzędnej nadziei. Która jest takiej natury, że podczas gdy wydaje się do zrealizowania, nie może być zrealizowana teraz. W komunizmie „upadek stanu” i w starych religiach „niebo” i „przyszłe życie” są jak tęcza (ma ona u swej podstawy ukryty skarb) jasno widoczna, ale oddalająca się gdy podchodzisz. Faktycznie samą esencją jest jej nierealizowalność teraz. Jeżeli chodzi o przeciętnego człowieka, realizacja finałowego celu oznacza egzystencję bez nadziei, co jest unikane jako daremna rozpacz i przerażająca żywa śmierć. A jednak mało kto zapytuje siebie dlaczego dźwiga ze sobą swój ciężki bagaż nadziei.
- Jak kropla atramentu w szklance wody i kropla wody w szklance atramentu. Złoczyńca nie oczyszcza swej reputacji jednym dobrym czynem, ale cnotliwy człowiek rujnuje swą reputację jednym złym czynem. I tak zło wydaje się być bardziej efektywne niż dobro. Dziwne, że ten świat nie jest gorszy niż jest.
- Człowiek udał się do teatru, ale gdy pomyślał, że już czas wyjść, odkrył, że prawdziwa widownia była gdzie indziej, a on był częścią przedstawienia zawierającą fragment który przeszedł zobaczyć.
- Dobroczynność i grupa innych cnót udała się w podróż do nieba. Tam zgłodniały i podano im w kawiarni ambrozję i nektar. Ale cnoty żyją na specjalnych dietach. Dobroczynność spojrzała na talerz i powiedziała: „Musi mi być podana bieda, inaczej umrę z głodu. Ale tu jej nie ma”. Miłość powiedziała, że potrzebuje separacji. Nadzieja chciała niedostatku. Cierpliwość chciała złego losu. Skromność obrazy, etc, etc. „Chodźcie”, rzekła Dobroczynność „wszystkie tu umrzemy bez naszych specjalnych diet”. Inne się zgodziły i wróciły na ziemię gdzie dla każdej był obfity zapas specjalnego pożywienia.
- Poszukiwanie „fascynujących” różnic między ludźmi wiedzie do odkrycia „przerażającej” jednakowości ludzi. „Fascynujących” ponieważ zawsze ma się nadzieję spotkać cudowną osobę, która będzie „radykalnie odmienna” i w końcu nasze poszukiwania ustalają fakt, że ludzie są nieznacznymi wariacjami na ten sam ludzki temat i jest „przerażające” odkryć, że to poszukiwanie było po prostu ucieczką od monotonii.
- Tak wiele może być uczynione przez nauczycieli dla innych - ale co mogą inni zrobić dla nauczycieli?
- Grecka i rzymska myśl pogańska jest jak światło księżyca pomiędzy ciemnymi nocami. Wczesna myśl chrześcijańska jest jak płonący ogień w przepastną bezksiężycową noc. Kościół rzymsko-katolicki dzisiaj jest jak ulica oświetlana lampami gazowymi, pośrodku zimy o zmierzchu, w zamglonym mieście.
- Zabawne jak wielu ogłasza, że ma klucz by otworzyć sekrety wszechświata, ale gdzie są ci którzy by pokazali własnym przykładem, gdzie jest dziurka do ich klucza.
- Europa została pocałowana przez historię w zadrę na jej ustach.
- Kompulsywne roszczenia przeciętnego człowieka płacą mu wystarczającą pensję by mógł o niej żyć.
- Intelekt jest jak suchy ląd – sam w sobie, bez deszczu znad morza, jest jak jałowa pustynia. Uczucie czy emocja jest jak ocean – sam w sobie również pustynią fal. Mogą one współdziałać tak jak Zachodnia Europa spotyka Atlantyk, lub mogą pozostawać z dala i obojętne jak wybrzeża Sahary.
- Moją ambicją jest osiągnąć zapomnienie.
- Wszystkie te rzeczy do których człowiek się przywiązuje, ciągle go dołują przez zmianę, śmierć lub zniszczenie, lub jeżeli wydaje się, że nie, to ponieważ człowiek sam zdołował je przez swą zmianę, chorobę czy śmierć.
- Co człowiek ma z towarzystwa? Dwie oczywiste rzeczy. Po pierwsze bardziej stabilne i pewne warunki życia niż człowiek tak stworzony mógłby uzyskać sam (człowiek przeważnie umiera z głodu lub z innego powodu jeżeli całkowicie izolowany) i po drugie pewną mieszankę idei dostarczaną mu przez sygnały dochodzące doń z „zewnątrz” (inni ludzie) w odmiennym porządku niż człowiek sam dla siebie jest w stanie wymyślić. To jak się wydaje wszystko. Ale trzeba płacić za to po dziurki w nosie.
- Nigdy nie było czasu gdy śmiertelność fizycznych niemowląt była tak niska jak jest teraz – chociaż z obecnym entuzjazmem do wylewania wody do kąpieli, śmiertelność metaforycznych dzieci prawdopodobnie nigdy nie była tak wysoka.
- Jeżeli się nie osiągnęło żadnej wyższości nad przeciętną, wydaje się głupim patrzeć z góry na przeciętnych ludzi – a jeżeli się taką wyższość osiągnęło nie ma potrzeby by to robić. Krytykowanie innych jest ostatnią desperacką próbą samousprawiedliwienia.
- Zostało odkryte, że kwitnienie i owocowanie roślin zależy od proporcji długości nocy do dnia i także, można by powiedzieć, że dla ludzkiej osobowości by zakwitła i zaowocowała, potrzebna jest właściwa proporcja pomiędzy dziennym światłem rozumu i nocnym emocji.
- Chociaż jesteśmy często chętnie napominani przez biologów moralistów by pogardzać pasożytnictwem kukułek i jemioły i tasiemca, nieprogresywnym i reakcyjnym poglądem kobry królewskiej [lamp shelld, club moss,] anty-socjalną jadowitością węży i pokrzyw, pogardliwością i wrogim odosobnieniem [zmrocznika wilczomleczka i cacti] jednak wydaje się, że natura z całą jej bezwzględnością jest bardziej tolerancyjna niż oni.
- Martwy pies wyrzucony przez fale na brzeg jeziora, duży jaszczur wodny (z rodzaju tych z którego skóry robi się ręczne torebki i buty) wkłada swą głowę pomiędzy jego zęby jak pączki jaśminu, wyciąga miękki język i przełyka go. Przeciska się do wnętrza przez rozszarpane gardło i zażera się gnijącymi w środku jelitami. Białe, pachnące kwiaty opadają ze stojących powyżej, na wybrzeżu drzew.
- Chciałbym być pewny umierania spokojnie bez wyrzutów sumienia z uwagi na to co zostało zrobione źle lub błędnie, uważając to za rezultat uczciwych błędów i bez żałowania tego co pozostało w tyle.
- Czy pewnego dnia behawiorystyczny pogląd na umysł nie będzie wydawał się tak dziwaczny jakim wydaje się nam opis świata Cosmy?
- Nikt jak myślę, nie powiedział „Królestwo piekła jest w tobie” - prawdopodobnie ponieważ jest to tak oczywiście prawdziwe, że nie trzeba tego mówić. Jedyny dodany nowy czynnik idei piekła (chrześcijańskiego) to ten o jego wieczności – co pokazuje nic innego jak tylko ludzką mściwość.
- Czyż te tropikalne mole książkowe co drążą strony od okładki do okładki nie są mądrzejsze od nas – lepsze w wiedzy jak jeść książki, niż my którzy wiemy tylko jak je czytać? My czytamy i zaznaczamy, one wewnętrznie trawią.
- Kiedy wszyscy nasi współtowarzysze wyjechali na wakacje i pozostawili nas z tyłu, mamy wakacje bez zadawania sobie trudu podróżowania.
- Dwie opozycyjne teorie dziejów ludzkości – przeszły upadek z łaski, obecne schodzenie do brudnego końca wśród robaków w mule i ciemności i entropii – lub wznoszący się rozwój od mdłej prostoty larw z triumfalnym postępem przez rokującą nadzieję teraźniejszość do złotych cudów przyszłego nadczłowieka (czy) nadboga. Jeżeli człowiek wierzy w pierwsze, może umrzeć jak ten kto przeprawił swój statek i kargo do portu przed zerwaniem się zimowych wiatrów. Jeżeli wierzy w drugie, może umrzeć jak człowiek co został zesłany do obozu koncentracyjnego i widzący narzeczoną uprowadzaną dzień przed ślubem.
- Powiedzmy, że przychodzę z Comden Town. Jestem na Oxford St przez pół godziny szukając sklepu by kupić zabawkę i dalej muszę iść do pokoju na Lambeth. Co to ma wspólnego ze mną, że Oxford St ma swe początki w Bucks i Oxon i że postępuje ku wschodowi prowadząc do nagich ścian Bank of England? Jaką aktualną wartość czy znaczenie ma postęp rasy przez przyszłe wieki - nawet jeżeli byłby prawdą – dla śmiertelnika o zakresie życia stu lat? Czy to jest to co oferują teraz na sprzedaż jako nieśmiertelność?
- Kiedy jesteśmy młodzi, hałas ogólnej konwersacji wydaje się najzabawniejszy. Gdy doroślejemy, odkrywamy możliwości tete-a-tete. W dojrzałym wieku ustanawia się nawyk monologu. Ale teraz w końcu jest szansa by zbadać bogatą głębię milczenia, gdy monolog jest zawieszony.
- Jeżeli muszę w coś wierzyć, niech to będzie następny świat – nie ten, co przedpokojem śmierci. Bo jeżeli ten świat jest dobry i prawdziwy, śmierć musi być straszna – a to jedyna rzecz która jest pewna.
- Człowiek znudził się kłanianiem bogom, zatem teraz oddaje się potrzebie samo-pokłonu, robiąc to wobec stanu, czy materialnego świata pięciu zmysłów, czcząc je zgodnie z jego nowym wierzeniem jako swego wszechmocnego mistrza. Ludzie lubią czcić mistrza, ponieważ to daje im autorytet do sprawowania władzy nad innymi w imieniu Mistrza.
- Najsłodsze słowa to te niewypowiedziane.
- Przeszłość jest pełna ludzi którzy czynili złowróżbne i groźne wypowiedzi które przypisywali autorytetowi boga. Teraz robią to samo ale przypisują autorytet ludziom i stanowi.
- „To tylko eskapizm” powiadają ale gdyby nagle uwierzyli, że ucieczka rzeczywiście jest możliwa czy mamy przypuszczać by nie skorzystali?
- Moimi kratami więziennymi są ludzie wokół mnie – i ja także jestem kratą z każdym z ich więzień. Większość „pomocy” jakiej sobie wzajemnie udzielamy to tylko cement mocniej utrwalający kraty.
- Nie widzę dlaczego lepiej jest gdy jest więcej ludzi na świecie w danym czasie (czy pełne Belsen jest lepsze niż Tristan de Cunha). Że trend ewolucji koniecznie musi pokrywać się z kierunkiem w którym ja lub ktokolwiek inny chciałby podążać, ani że jej cel (jeżeli jakiś) jest moim lub ich.
- Co współczujący człowiek powinien zrobić widząc dzikiego tygrysa zamierzającego zjeść zatrute mięso? Lub który widzi tonącego pośrodku rwącego nurtu? Czy powinien spacerować nad takimi rzekami?
- Głosy ptaków w dżungli – jak koncert fletów z rękach dzieci idiotów.
- Czczenie antropomorficznego boga jest ledwie formą narcyzmu i czczenie stanu jest tym samym lecz bardziej z bliska.
Jesienna cisza angielskiego sierpnia. Przeźroczystość, samotność, drobne odległe dźwięki, cichość (odchodzącego) lata, nie-istość (nadchodzącej) zimy.
-Potencjalności każdej sytuacji są jak gdyby jej łonem pełnym odpadków. Kiedy mówimy „wybór został dokonany” w rzeczywistości stwierdzamy, że ci potomkowie dojrzeli, jeden z nich pokonał inne i aby być zdolnym do samoekspresji w strumieniu aktualności, bycia wybranym, musiał je zabić i pożreć ich substancję. Gdyż jak tylko nasz wybór został dokonany, wszystkie inne potencjalne wybory są nieodwracalnie zgubione. Ale zawieszenie wyboru byłoby zawieszeniem nurtu stawania. I tak ten kanibalizm wydaje się esencjonalny dla stawania się.
- Co mnie męczy to to, że kiedykolwiek na coś patrzę, jestem odłączony od patrzenia na cokolwiek innego.
- Miałkie powiedzenia, gdy wyrażane, postępują jak piaskowe wydmy na pustyni, zasypujące oazy.
- Nasze fizyczne ciało żyje wewnątrz chroniącej je skóry i nasze mentalne ciało, jak gdyby, żyje wewnątrz chroniącej je skóry z ustalonych konceptów. Tak jak nasze fizyczne ciało szpadlem rozkopuje ziemię, hoduje warzywa i gotuje sobie posiłki z fizycznego pokarmu, tak też nasze mentalne ciało rozkopuje dookoła idee, hoduje pojęcia i gotuje sobie mentalne posiłki z definicji, celów i zamiarów które je utrzymują. (1953). Dalej jest ubikacyjna część porównania.
- Wieczność jest skończonym konceptem, prawdopodobnie dla tego Blake powiedział, że „wieczność jest zakochana w produkcjach czasu”. Te opozycje żyją jak gdyby na granicach, połowa poza horyzontem naszego doświadczenia i zależą one faktu, że ja jestem ja, i że mam horyzont w moim polu doświadczenia, i że musi być coś poza wobec niego.
- Ten wiek jest wiekiem wiosennych porządków ... wiosna za wiosną i meble niszczeją i niszczeją i muszą być wymieniane i mury stają się brudne i muszą być ponownie malowane, i dachówki spadają i muszą być kładzione ponownie i właściciele się starzeją i muszą być zastępowani przez spadkobierców i domy się rozpadają i muszą być odbudowywane i kraje upadają i muszą być reformowane, i światowy system ekonomiczny staje się przedawniony i musi być przemodelowany i światowe źródła zapasów się wyczerpują i nowe muszą być znalezione i słońce chłodnieje i system słoneczny się rozpada ... To jest „progres” który trzyma cię tam gdzie jesteś, i wszystko to jest utrzymywane przez nadzieję i strach, machając swymi marchewkami i trzaskając swymi biczami.
- Życie i świat i ja sam to nic jak tylko rozległa tautologia.
- Są trzy odmiany złego samopoczucia, czy poziomy zmęczenia (i mogą się one zdarzyć jednocześnie). Fizyczne, na co stosujemy odpoczynek i toniki; mentalne na co zmieniamy środowisko i nawyki; i duchowe (które jest prawdopodobnie porównywalne do tego co czuje ostatni mieszkaniec oazy zmiecionej przez piaski – we współczesny języku „osoba bez miejsca”) na co stosujemy czas. We wszystkich trzech przypadkach mamy nadzieję, że remedium będzie efektywne.
- Trzy rodzaje ludzi: Ci co wydają się milsi gdy nieobecni niż gdy obecni, opozycyjny rodzaj i ci co są równi, obecni lub nie.
- Dogmaty są jak zapory podtrzymujące chwiejne zrozumienie. Ale tak samo jak podtrzymują tak i wstrzymują.
- Możemy rozróżnić przynajmniej pięć warstw w mentalnym oceanie. 1) publiczną warstwę rozumnej komunikacji i wielu emocji jako komunikowalnych lub wygodnych do zakomunikowania. 2) Warstwę sypialną, prywatną dla par. 3) Ewidentną prywatno-osobistą, prywatną dla nas ponieważ niekomunikowalną lub niewygodną do zakomunikowania. 4) Niższą osobistą warstwę w połowie dostrzeganą w połowie wywnioskowaną, niekomunikowalną. 5) Domniemane „głębie nieświadomości” postulowane by wyjaśnić niespójności – jak flogiston? Na powierzchni tego wszystkiego unosi się rozum jak niewspomagana warstwa planktonu. Wielkie Systemy Filozoficzne, wielkie Religie i Cywilizacje Polityczne rosną jak sploty sargassu unosząc się i dryfując z nurtem i prądy niższych warstw rozpuszczają je. Na planktonie rozumowania spacerują ptaki, żerując itd.
-Nasze życie jest jak krótki wypad samochodem bez hamulców w dół wzgórza ku przepaści. Nie ma większej różnicy kto prowadzi samochód, gdyż z każdą próbą zawrócenia pod górę jego własne momentum przewróci go i pośle w przepaść. Zręczne prowadzenie tylko zapobiega przewróceniu.
- Życie człowieka jest jak całodzienna podróż przebiegająca ku zachodowi i oglądana tylko w kierunku z którego się przyjechało. Rankiem pole doświadczenia jest jasne, proste i oślepiające. Cienie są rzucane przez słońce z rzeczy już minionych i znanych i nie wymagają one interpretowania i nie ma nic co zakłócałoby fascynującą podróż. Ale po południu słońce staje nad głową i w pole wizji zaczynają wpadać cienie rzeczy przed tym zanim zostaną one zobaczone, pewne z nich mogą być rozpoznane jako podobne do rzeczy już znanych, ale inne nie. I teraz, przyszła podróż zależy od tego jak te cienie są interpretowane, zanim rzeczy które je rzucają są napotykane. W miarę jak dzień się rozciąga, cienie stają się dłuższe i trudniejsze do interpretacji. I w międzyczasie, jak gdy spoglądając w tył z samochodu podróżującego w dół długiej alei mijanych drzew, drzewa wydają się szybko zmniejszać gdy się oddalają, ale odległe wzgórza za nimi w tle choć także się oddalają wydają się przez kontrast coraz większe i większe.
- Gdyby życie ludzi było adekwatne, nie byłoby dla nich potrzeby poszukiwań poza nimi samymi i ich otoczeniem przez czytanie powieści, chodzenie do kina, mecze piłkarskie i inne formy czczenia bohaterów i zastępczego życia. W różnych czasach niezadowoleni z siebie ludzie podziwiali królów i arystokrację, człowieka ulicy i robotników, rolników i urzędników rządowych, bogatych, biednych, stare dobre czasy, dobre czasy co nadejdą, świętych, cudzoziemców, podróże, góry, morze, wieś, miasto, ten świat, inny świat, West End, East End, to co za rogiem, humanizm, satanizm, samotność, towarzystwo – ale nigdy to czym sam człowiek jest teraz.
- Dlaczego bogaci są bogaci? Ponieważ społeczeństwo tak jak się samo tworzy, przez zgodę na ich status faktycznie płaci im wynagrodzenie za wartości jakie rozpoznaje (mądrość czy głupota tak czyniącego społeczeństwa nie jest tu istotna). Ale przez to bogaci dalej roszczą sobie posiadanie prawdziwej wartości która nie bazuje na społeczeństwie od którego ich status zależy i wyobrażają sobie, że dysponują niezależną własnością swego bogactwa. Zapominają, że ich pozycja jest wspierana przez społeczeństwo i terroryzują je. Przez jakiś czas społeczność wydaje się to lubić ale potem zmienia się i rozszarpuje ich. Ale czyniąc tak wydaje się ono ich karać za własną głupotę i braki – po czym płaci innym by byli bogaci i tak ten proces się kontynuuje.