Kilka dni temu otrzymałem od ciebie
list zawierający komentarze Pana G. na temat Uwag o Dhammie.
Zapoznałem się z nimi z pewną dbałością (chociaż nie czytam
Sanskrytu), i jest dla mnie oczywiste, że zadał on sobie sporo
kłopotu podczas ich przygotowywania. Jest jasne, że dysponuje
pokaźną uczonością i wydaje się być całkiem zaznajomiony z
tekstami Pali, z których swobodnie cytuje. W tym samym czasie
jednak, jest oczywiste dla mnie, że różnice między jego punktem
widzenia a moim są zbyt głębokie by zostały tak po prostu
usunięte przez dyskusję rozlicznych kwestii które podniósł. Aby
wyjaśnić moje idee, musiałbym użyć argumentów, przy których on
prawdopodobnie skłaniałby się do niezgody i problemy w taki sposób
zostałyby ledwie przeniesione z jednego miejsca na drugie. Ale
mam wrażenie, że jest on całkiem zadowolony ze swojej pozycji jako
słusznej, i myślę, że nie służyłoby to żadnemu pożytecznemu
celowi z mojej strony, by to kwestionować.
W jego liście
zauważa, że wyjaśniam zbyt indukcyjnie, że mam tendencję
szukania moich idei w Kanonie zamiast dedukowania z tekstów co
one oznaczają. Ta krytyka, jednakże, zakłada że faktycznie
jesteśmy w stanie podejść do Kanonu z całkowicie dziewiczym umysłem,
wyposażonym jedynie w znajomość Pali i dobrym treningiem w logice.
Ale to jest to czego dokładnie nie możemy zrobić. Każdy z nas, w
każdym momencie ma pełnię swej przeszłości za sobą; i to w
świetle swej przeszłości (czy to tła czy jego presupozycji)
interpretuje to co teraz się mu prezentuje i daje temu swoje
znaczenie. Bez takiego tła nic nigdy nie pojawiłoby mu się jako
mające jakieś znaczenie – wypowiedziane czy napisane słowa
pozostałyby czystą prezentacją, nagim dźwiękiem czy symbolem bez
znaczenia. Ale, na nieszczęście, każdy z nas ma odmienną
przeszłość; i, w konsekwencji, każdy z nas podchodzi do Kanonu z
zestawem wstępnych założeń które na różny sposób są odmienne
od presupozycji każdego innego człowieka. I w dalszej konsekwencji
skutkuje to tym, że każdy z nas rozumie Kanon w odmiennym sensie.
Próbujemy odkryć nasze osobiste idee w Kanonie ponieważ nic innego
nie potrafimy zrobić. To jest sposób jaki mamy, na początku, by
zrozumieć Kanon. Później, oczywiście, nasze zrozumienie
Kanonu powoduje modyfikację naszych idei; i w taki sposób przez
cyrkularny proces, nasze późniejsze zrozumienie Kanonu jest lepsze
niż, bądź przynajmniej odmienne od, naszego wcześniejszego
zrozumienia, i jest tu możliwość dojścia ostatecznie do
właściwego zrozumienia ariyapuggala. Z pewnością możemy,
do pewnego stopnia, dedukować z Kanonu jego znaczenie; ale jeżeli
nie wprowadziliśmy naszych własnych idei, nigdy nie będziemy w
stanie odkryć, że Kanon ma jakiekolwiek znaczenie do wydedukowania.
Dla każdej osoby,
zatem, Kanon oznacza coś innego, zgodnie z jego odmiennym tłem
doświadczenia. I to stosuje się nie tylko do naszego zrozumienia
poszczególnych fragmentów, ale również do tego co rozumiemy przez
Dmammę Buddy jako całość.
(i) Wszyscy możemy
się zgodzić, że pewne fragmenty były wypowiedziane przez Buddę
osobiście i że reprezentują prawdziwe Nauczanie. Ale kiedy
dochodzimy do pytania siebie wzajemnie, co rozumiemy przez te
fragmenty i przez słowa które zawierają, często odkrywamy głęboką
niezgodę której w żadnym razie nie da się usunąć przez
odniesienie do innych fragmentów z Sutt. (On i ja ewidentnie
zgadzamy się – biorąc za przykład – że Sutta Sivaka
reprezentuje Nauczanie Buddy. Ale kiedy ja rozumiem ja jako
wskazującą, że tylko jeden z ośmiu rodzajów uczucia jest
kammavipaką, on wnosi argument by usprawiedliwić tą
interpretację w całkiem odmiennym sensie – że wszystkie osiem
rodzajów są kammavipaką. I choć zupełnie nie zgadzam się
z jego interpretacją, bardzo wątpię czy potrafiłbym przedstawić
fragment Sutty by przekonać go o tym – tak jak to widzę – że
jest w błędzie. A to z prostego powodu, że jakikolwiek fragment mu
przedstawię, będzie on nieuniknienie interpretował go zgodnie ze
swymi ideami. Możemy się zgodzić co do tekstu, ale będziemy się
nie zgadzać w interpretacjach.
(ii) Skoro każdy
już ma swe własne idee (niejasne czy precyzyjne) tego co
konstytuuje szczęście, będzie naturalnie patrzał na Buddę ( to
jest, jeżeli pokłada swą saddha w Buddzie) by uzyskać to
szczęście przy jego pomocy, i będzie interpretował Dhammę jako
całość właśnie w tym sensie. Później, oczywiście, może
odkryć, że Dhammy nie da się brać w takim senie jak by chciał i
albo zmieni swoje idee albo porzuci Dhammę dla jakiegoś innego
nauczania. Ale w każdym razie, nie ma powodu przypuszczać, że
dwóch ludzi (jeżeli obu nie przestało być puthujjanami)
zgodzi się co do tego, czego właściwie naucza Budda. (I tak, w
obecnym wypadku, nie znajduję by pogląd Mr G na Dhammę – na tyle
na ile zdołałem go uchwycić – ma jakiekolwiek większe cechy
podobieństwa do mojego; i ta różnica ewidentnie odzwierciedla
różnicę w naszych odpowiednich tłach za pomocą których
interpretujemy Dhammę. Może on (prawdopodobnie) powiedzieć, że
odczytuje i rozumie Sutty bez jakiegokolwiek odniesienia do żadnego
tła, i (jeżeli tak) nie mam ochoty tego podważać; ale wiem,
mojej strony, że nigdy nie jestem bez żadnego tła (w sensie takim,
że ja jestem tłem) kiedy rozważam teksty, nawet jeżeli to obecne
tło jest bardzo odmienne od tego, kiedy pierwszy raz zobaczyłem
Sutty. I jeżeli nie zgodzi się on z tym co mówię, ten brak zgody
sam w sobie będzie odzwierciedlał sposób w który każdy z nas
rozumie naturę Dhammy).
Prawdopodobnie nie
jest on zbytnio zainteresowany sposobem myślenia, który odrzuca
horyzontalną (czy temporalną) interpretację paticcasamuppady i
wymaga zamiast tego wertykalnego (czy symultanicznego) poglądu; ale
jeżeli miałoby się tak zdarzyć, że jest zainteresowany, wtedy
mógłby przeczytać – jeżeli jego studia pozostawią mu na to
czas – albo Heideggera Sein und Zeit czy Sartre'a L'Etre
et le Neant. Jednakże, trzeba jednak wyjaśnić, że te prace w
żaden sposób nie są substytutami dla Kanonu, i co więcej, że
filozofie tych myślicieli, gdy rozważone szczegółowo, są otwarte
na krytykę w wielu aspektach. To maniera myślenia która jest
instruktywna. (Przy okazji, Mr G może zauważyć, że przez termin
refleksja mam na myśli paccavekkhana, nie
pariyattti.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.