Do Mr Wettimuny.
Skończyłem czytać
twoją książkę i jak mam nadzieję,
znalazłem to co dało mi jasną spójną ideę
twojego poglądu na Dhammę, co pozwala mi dostrzec w jakim
zakresie różni się ona od mojej. Tyle co mogę
powiedzieć w liście bez zbytniego rozpisywania się, to
wskazać fundamentalny punkt w którym nasze poglądy
się różnią i po tym bardzo krótko
rozważyć konsekwencje, które to za sobą
pociąga.
Na stronie 302 mówisz:
“Arahat chwyta się tylko ku końcowi chwytania”.
Z tym się nie zgadzam. Nie ma jakiegokolwiek utrzymywania (upadana)
u arahata. Puthujjana jest opisywany w terminach pańc'upadanakkhanda
ale arahat (podczas gdy jeszcze żyje) tylko w terminach
pańcakkhanda. Upadana
całkowicie zanikło. Są
cztery rodzaje upadana – kama,
ditthi, silabbatta i attavada –
i arahat nie ma żadnego (patrz M11).
Wyrażenie
w
Suttach
opisujące osiągnięcie poziomu arahata to anupadaya
asavehi cittam vimucci (z uwolnionym umysłem przez
nie-trzymanie
skaz). Termin sa-upadisesa-nibbanadhatu,
który
odnosi
się
do żyjącego arahata, ty odbierasz jako Nibbana z pozostałą
grupą utrzymywania”. Ale to faktycznie nie ma nic wspólnego
z upadana. Upadisesa oznacza po prostu
pozostałą rzecz czy
pozostałość. W M10 obecność upadisesa
jest
tym co odróżnia anagami (nie
powracającego) od
arahata i to jasne, że nie jest to tą samą rzeczą,
która odróżnia żyjącego arahata
(sa-upadisesa-nibbana-dhatu)
od martwego arahata
(an-upadisesa-nibbana-dathu). Upadisesa jest zatem pozostałością,
która u żyjącego arahata jest pańcakkhanda
parińńata
titthanti
chinnamulaka (Theragata 120) (Pięć
agregatów będąc całkowicie znanymi, trwa
z odciętym korzeniem. I mula
(lub korzeń) który jest
china (odcięty) to upadana. To oznacza, że może być
ciągle rupa, vedana, sanna, sankhara
i vińńana bez
upadana.
Samo to twierdzenie, jeżeli
prawidłowe, wystarczy by podważyć opisanie na stronie
149 (i gdzie indziej) życia jako procesu utrzymywania tj płynnego
ruchu czy kontynuującego się powstawania. Z tego powodu
oczekuję, że będziesz się skłaniał do
odrzucenia tego jako błędne. Jednakże muszę
wskazać, że dwie doktryny w oparciu o które
opisujesz utrzymywanie - mianowicie przykład ognia i celebrowane na
ca so na ca ańńo (ani ten sam ani inny) które obie
przypisujesz Buddzie, nie są do znalezienia w Suttach. Pierwszy
raz pojawiają się w Milindapańha i
nie
ma
żadnych
dowodów na to, że kiedykolwiek były nauczane przez
Buddę.
Widzisz oczywiście, że
jeżeli odrzucimy twój opis utrzymywania jako procesu, musimy
powrócić do pojęcia istniejących rzeczy a z tym
do pojęcia samo-identyczności rzeczy (tj tak długo jak
rzecz trwa kontynuuje bycie tą samą rzeczą). Czy nie
będzie to powrót do attavada?
Odpowiedź brzmi nie. Z
pytaniem o samo-identyczność rzeczy (co nie przedstawia
kłopotów jeżeli odpowiednio do tego podejść)
Nauka Buddy nie ma nic wspólnego. Anatta
zajmuje się
tylko osobą jako subiektem (“ja”). A to sprawa o
znacznie większej trudności niż się generalnie
zakłada.
W skrócie zatem,
twoja książka ma do czynienia z fałszywym problemem; i
proponowane rozwiązanie, jakkolwiek pomysłowe jest
całkowicie nietrafione – nie jest to odpowiedź (dobra
lub zła) na problem cierpienia, który jest ściśle
subiektywnym problemem. Być może odzew na twoją prośbę
o krytycyzm może ci się wydać nieoczekiwanie twardy;
ale tam gdzie liczy się Dhamma “grzeczne” odpowiedzi
mające na celu ominięcie problemu, nie służą
użytecznemu celowi i czynią pomieszanie jeszcze większym.
A ponieważ myślę, że jesteś osobą,
która to rozumie, nie próbowałem ukryć swoich
myśli.
*
Dziękuję za list.
Jestem zadowolony, że mnie nie zrozumiałeś źle, i
że wyraźnie widzisz, że główny punkt
niezgody między nami jest sprawą niosącą za sobą
pewne konsekwencje. Mówisz: “Ale jeżeli idea utrzymywania nie odnosi
się do arahata, to np gdy arahat je –
mierzę się z poważnym kłopotem”. Innymi
słowy, jeżeli nie ma u niego jakiegokolwiek utrzymywania, to
muszę się zmierzyć z trudnościami odpowiedzenia
na pytanie o podstawową różnicę pomiędzy
ożywionym działaniem a innym działaniem jak np
fizycznych nieożywionych rzeczy.
Pierwsza uwaga, która
musi być uczyniona to ta, że kto jest puthujjaną
powinien zmierzyć się z trudnościami gdy spotka Naukę
Buddy. Powód jest całkiem prosty – kiedy puthujjana
dochodzi do zrozumienia Nauki Buddy przestaje przez to być
puthujjaną. Druga uwaga (która jednakże tylko
przemieści twoją trudność z jednego miejsca na
inne a nie usunie jej) to ta, że wszelkie świadome
działanie jest intencjonalne (tj celowe, teleologiczne). To
jest prawdą dla arahata jak i dla puthujjana. Puthujjana ma
sankhara'upadanakkhandha i
arahat ma sankharakkhanda. Sankhara w
kontekście pańcakkhanda są
definiowane jako intencje –
cetana. Intencjonalność jest
niezbędną
charakterystyką wszelkiej świadomości co jest dobrze
rozpoznane przez fenomenologiczną (czy egzystencjalną)
szkołę filozofii i chociaż przedmiot nie jest
szczególnie łatwy, nie prezentuje większych
trudności. Ale by zrozumieć naturę intencji jest
absolutnie konieczne by powrócić do pojęcia
istniejących rzeczy i rozważyć strukturę ich
temporalnego trwania co jest Niezmiennością podczas transformacji. Ta
zasada pojawia się w fizyce kwantowej i w
teorii względności a w Suttach ukazuje się jako uppado
pańńayati; vayo pańnayati, thitassa annathattam
pańńayati – trzy charakterystyki, które mają
zastosowanie do wszystkich pięciu agregatów.
Intencjonalność jest esencjonalną różnicą
pomiędzy ożywionym działaniem a działaniem
nieożywionych rzeczy.
Ale teraz powstaje
trudność.
Jak sprecyzować upadana -utrzymywanie-
jeżeli
nie
jest ono
synonimem z cetana -
intencją? To i nic innego jest
fundamentalnym pytaniem postawionym przez Naukę Buddy i jest
niezwykle trudno dostrzec odpowiedź (choć możne być
ona dana bez kłopotu). Odpowiedź jest taka, że wszelkie
pojęcia subiektywności czy egzystencji podmiotu (któremu
prezentują się obiekty) wszelkie pojęcia “ja”
i “moje” są upadana. Czy
zatem może być
intencjonalne świadome działanie – takie jak jedzenie
pokarmu bez pojęcia: „To ja, który działam,
który jem ten pokarm?” Odpowiedź jest – tak.
Arahat intencjonalnie je pokarm, ale jedzenie nie jest stowarzyszone
z myślą o podmiocie, który je pokarm. U nie-arahatów
takie myśli (w różnym stopniu, oczywiście)
powstają. Arahat pozostaje jednostką (rozróżnialną
od innych jednostek) ale nie jest już dłużej osobą
(kimś, ja, podmiotem). Nie jest to jak prawdopodobnie jesteś
skłonny myśleć - różnica bez znaczenia. To
podstawowa różnica, bardzo ważna różnica i różnica która musi być
uczyniona. Na
pytanie o nietrwałość, cierpienie, nie-ja, konieczne,
obawiam się jest być dogmatycznym. Nietrwałość
omawiana przez Buddę w kontekście tej trójcy w
żadnym wypadku nie jest zwykłą nietrwałością,
którą każdy może dostrzec dookoła siebie w
każdym momencie swego życia, to coś dużo bardziej
subtelnego. Puthujjana, trzeba powiedzieć, nie ma percepcji
nietrwałości, nie ma percepcji cierpienia, nie ma percepcji
nie-ja. Te trzy rzeczy stoją razem i razem upadają i nikt
kto wciąż ma attavadupadana
(czyli nikt poniżej
wchodzącego w strumień) nie postrzega nietrwałości
w esencjonalnym znaczeniu tego terminu.
To, że puthujjana nie
widzi nietrwałości jest widoczne z uwagi na formułę:
“Wszystko co jest podmiotem powstawania, jest podmiotem
wstrzymania”, która to jest oczywistą definicją
nietrwałości i jest używana tylko w koneksji z
osiągnięciem oka Dhammy u wchodzącego w strumień.
*
Do Mr Brady
(...)Ale jak cierpienie
jest
związane z nietrwałością? To branie za pewne jako
przyjemno-trwałe (prawdopodobnie wieczne byłoby lepszym
słowem) tego co tak naprawdę jest nietrwałe. I rzeczy
są brane za pewnie przyjemno-trwałe (czy wieczne) kiedy są
brane (w ten czy inny sposób) za “ja” czy “moje”
(gdyż, jak słusznie zauważyłeś idee
subiektywności stowarzyszone są z ideami nieśmiertelności)
i puthujjana bierze wszystkie rzeczy w ten sposób. I tak dla
puthujjana wszystkie rzeczy są (sankhara)dukkha cierpieniem
związanym z determinacjami. Jak zatem – i to wydaje się
być głównym punktem w twojej argumentacji –
jak zatem puthujjana widzi i wie (czy osądza), że wszystkie
rzeczy są cierpieniem, skoro nie ma pewnego tła (czy
kryterium czy normy) o nie-cierpieniu (tj o sukha) w odniesieniu do
której wszystkie rzeczy ukazują się jako dukkha
(cierpienie). Odpowiedź jest całkiem prosta: puthujjana nie
widzi i nie wie (czy nie osądza), że wszystkie rzeczy są
cierpieniem. Puthujjana nie ma kryterium czy normy dla uczynienia
takiego osądu a zatem go nie robi.
Doświadczenie
puthujjana jest sankharadukkha
z góry na dół, a w
konsekwencji nie ma sposobu poznania cierpienia osobiście, gdyż
jakkolwiek daleko się “wycofa” w refleksyjnym
wysiłku ciągle zabiera dukkha
ze sobą. (Omówiłem
to zagadnienie w terminach avijja,
która
jest
dukkhe ańńanam
(nie-wiedzą o cierpieniu) i ukazałem, że avijja ma
strukturę hierarchiczną i wspiera samą siebie). Rzecz
opiera się na tym, że puthujjany nie-wiedza o cierpieniu
jest też jego (błędną) akceptacją tego co
wydaje się być „ja” czy podmiotem czy “ego”
jako trwałe/ przyjemne/ ja. A jak dochodzi do wiedzy o
cierpieniu? Jak to jest z Buddą, nie mogę powiedzieć
(choć wydaje się z Sutr, że jest to sprawa nadzwyczaj
inteligentnego procesu prób i błędów przez
długi okres). Ale u innych dochodzi do tego po usłyszeniu
Dhammy (jako puthujjanowie) idącej pod prąd ich całemu
sposobowi myślenia. Akceptują oni na wiarę (saddha) tą
naukę o nietrwałości/ cierpieniu/ nie-ja i właśnie
to, gdy zaadoptowane staje się ich kryterium czy normą w
odniesieniu do której ostatecznie sami dochodzą do tego,
że wszystkie rzeczy są dukkha
– dla puthujjana i do
tego stopnia do jakiego przestali być puthujjanami zanika
(sankhara)dukkha i do tego stopnia również
mają w
swym własnym doświadczeniu “wbudowane”
kryterium czy normę w odniesieniu do której czynią
dalszy progres. (Sekha – już
nie puthujjana ale jeszcze nie
arahat – ma swego rodzaju “podwójną wizję”,
jedną część nieregenerującą się a
drugą regenerującą się). Jak tylko zostaje
sotopanną (wchodzącym w
strumień) człowiek
uzyskuje aparapaccaya ńanam –
wiedzę, która
nie zależy od nikogo innego, ta wiedza jest również
nazywana jako nie dzielona ze zwykłymi ludźmi i człowiek,
który ją ma (chyba, że dla przyśpieszenia
swojego progresu) nie ma potrzeby słuchania Nauki Buddy –
w tym sensie, że jest on (w części) tą Nauką.
*
Zwykła osoba
(puthujjana czy przeciętniak) myśli “ja czuję,
ja postrzegam, ja determinuję, ja poznaję” i odnosi
się on do “ja”, do pewnego rodzaju ponadczasowego i
niezmiennego ego czy “ja”. Ale arahat całkowicie
pozbył się iluzji ego czy “ja” (wyobrażenia
czy konceptu “ja jestem” i kiedy używa refleksji,
myśli całkiem prosto: “uczucie czuje, percepcja
postrzega, determinacje determinują, świadomość
poznaje”. Prawdopodobnie to może ci pomóc dostrzec
jak to jest gdy pragnienie całkowicie zanika a jednak “rozliczne
rzeczy stoją tam w świecie”. Oczywiste jest, że
nie mogą tam “stać w świecie” inaczej niż
będąc odczuwanymi, postrzeganymi, determinowanymi, i
poznawanymi (Berkeleya esse est percipi jest w zasadzie
całkiem poprawne), ale dla żyjącego arahata pytanie
“kto czuje, postrzega, determinuje, poznaje rozliczne rzeczy?”
już dłużej nie powstaje – rozliczne rzeczy są
odczuwane przez uczucie, postrzegane przez percepcję,
determinowane przez determinacje i poznawane przez świadomość,
innymi słowy są tam w świecie autonomicznie (właściwie
zawsze były, ale puthujjana nie widzi tego gdyż bierze
siebie za pewnik). Z rozpadem ciała arahata wszystko to znika.
(Dla innych ludzi oczywiście te rzeczy będą się
kontynuować aż sami z kolei staną się arahatami
dochodząc do swej finałowej egzystencji). Dalszy punkt. Gdy
arahat mówi do ludzi, będzie używał dalej
lingwistycznych zwrotów i będzie mówił “ja”
i “mnie” i “moje” itd ale już dłużej
nie będzie pojmował tych słów tak jak to robi
puthujjana.
Byłoby
nieuczciwością z mojej strony, pozwolić sobie na
sugestię, nawet przez implikację, że Nauka Buddy jest
łatwiejsza do zrozumienia niż jest w rzeczywistości; i
jeszcze bardziej nieuczciwe by skłonić cię do
przypuszczenia, że uważam się za zdolnego by ci pomóc
w jakikolwiek decydujący sposób. Wszystko co mogę
zrobić, to zagruntować parę znaków na twojej
drodze w nadziei być może, dania ci pewnej orientacji w twym
myśleniu, która może być przydatna później.
*
Do
Siostry Vajira
...W
twoim przypadku, chociaż masz tendencje do tworzenia ścisłych
schematów (to postawa umysłu) jest jeszcze inny aspekt.
Wydajesz się być całkiem świadoma niespójności
twojej obecnej pozycji, prowadzącej do frustracji gdy arahat
jest opisywany “jako taki” i prawdopodobnie przygotowana
na to by zgodzić się z moim twierdzeniem, że to z
uwagi na zbłądzenie i nieumiejętność
dostrzeżenia, że rzeczy mogą mieć znaczenie bez
bycia “moimi”, że mogą być teleologiczne
bez bycia zawłaszczonymi. I myślę również,
że zdajesz sobie sprawę z tego, że faktycznie to
centralny problem i wszystko inne ma drugorzędne znaczenie i
jest nieważne. Ta postawa nie jest sterylna i od początku
było to moją główną troską,
bezpośrednio czy pośrednio, by zachęcić cię
do jej zajęcia i zdecydowanie przy tym trwałem i jak
zauważyłaś stale podkreślałem tą sprawę
(w jakiejkolwiek formie była przedstawiana) i odrzuciłem
wszelkie próby dojścia do kompromisowego rozwiązania.
To dlatego, że byłaś gotowa do słuchania o tej
jednej rzeczy, kontynuowałem korespondencję. Inne rzeczy,
które dyskutowaliśmy, oprócz tych zmierzających
właśnie do tego, są o małej ważności.
Ale jedna rzecz to mój nacisk na tą sprawę, i
całkiem inna rzecz to twoje zobaczenie tego. Nawet mnisi w
czasach Buddy musieli czasami odejść i popracować nad
tym sami.
Dodane później
Mówisz,
tak jak to widzę, że “doświadczenie arahata
funkcjonuje automatycznie”. Zakładam, że rozumiesz
przez to, że funkcjonuje ono bez żadnego ja czy agenta czy
mistrza, który by nim kierował. Ale ja nie mówię
inaczej. Wszystko co bym do tego dodał to, że to
automatyczne funkcjonowanie ma kompleksową strukturę
teleologiczną.
Doświadczenie
puthujjana
jednakże,
jest jeszcze bardziej kompleksowe, gdyż
obecna jest również avijja
(niewiedza) i tak, jest
zawłaszczenie jak również teleologia. Ale to także
funkcjonuje automatycznie, bez żadnego ja czy agenta by tym
kierował. Jednak z uwagi na zawłaszczenie, pojawia się
to jako będące kierowanym przez “ja”, agenta
czy mistrza. Avijja
funkcjonuje automatycznie ale ukrywa ten fakt
przed sobą. Avijja jest
automatycznie funkcjonującą
ślepotą na swoje automatyczne funkcjonowanie. Usunięcie
ślepoty usuwa zawłaszczenie ale pozostawia teleologię.
*
Do Mr
Samaratungi
Jako
rozwiązanie proponujesz, że możemy nietrwale używać
tego co nietrwałe. Nie da rady. Ciągle nietrwale używamy
tego co nietrwałe – i to jest prawdą dla arahata jak
i dla puthujjana. Tak długo jak jest świadomość,
są przedziały czasowe i przedział czasu tworzy się
gdy używamy rzeczy, czy nam się to podoba czy nie.
Spożywanie jedzenia, oddychanie, myślenie, śnienie
- wszystko to jest nietrwałym użyciem tego co nietrwałe.
Tylko wstrzymanie percepcji i uczucia nie da się tak
sklasyfikować. W M152 desperat sugeruje rozwiązanie: “nie
widzieć form okiem nie słyszeć dźwięków
uchem” ale Budda ośmiesza to mówiąc, że
takie coś zostało już osiągnięte przez
niewidomego i głuchego człowieka. Budda wskazuje na upekkha,
obojętność jako właściwą drogę.
Wina nie leży po stronie nietrwałości (która
jest nieunikniona) ale w przywiązaniu do (i odpychaniu od) tego
co nietrwałe. Uwolnij się od przywiązania (i
odpychania) a uwolnisz się od cierpienia związanego z
nietrwałością. Arahat używa nietrwale tego co
nietrwałe ale z obojętnością i jedyne cierpienie
u niego to cielesny ból lub dyskomfort, gdy powstaje (a i to
także znika ze śmiercią ciała).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.