Zapiski pustelnika - 4


- Co naukowcy są skłonni zapominać, różnica pomiędzy ilością i jakością jest w jakości nie ilości.


- Współczesna analogia: tak jak bombardowanie przez neutralne mezony jest konieczne by rozszczepić jądro atomu, spojone przez negatywne i pozytywne ładunki – jak się nam mówi – tak i prawdopodobnie równowaga jest pociskiem do rozszczepienia jednostki spojonej ładunkami nienawiści i pożądania.


- Pewni ludzie są agresywnie łagodni.

- „Cel oracji to sprawić by ludzie zapomnieli o potrzebie dowodu”, zostało powiedziane. I może być dodane, celem dowodu jest sprawić by ludzie zapomnieli, że wszelkie zmysłowe dane są prywatne. (I prawdopodobnie celem prywatności dowodu jest sprawić by ludzie zapomnieli).


- Są pewne aspekty prawdy, które człowiek może odkryć tylko w sobie, jeżeli mu się o nich powie, z pewnością z samej natury egzystencji odrzuci je absolutnie. Ale prawdopodobnie mogą one być dzielone przez tych, którzy odkryli je indywidualnie dla siebie i prawdopodobnie ci którzy ich nie odkryli mogą być naprowadzeni. (Użycie słowa prawda jest tu w sensie pożądalności odkrycia).


- Gdyby egzystencja była zagadką, jej rozwiązaniem byłaby nie-egzystencja – ale jakim medium wtedy znaleźć rozwiązanie?


- Zwykłem się zawsze pocieszać wiarą, że jeżeli fizyczny ból stanie się zbyt dotkliwy, zostanie ucięty przez „stratę przytomności” - ale dlaczego miałoby tak być zawsze? I czym jest strata przytomności gdy opisana subiektywnie?

- Religia bez sztuki, jak seks bez sztuki, niezbyt atrakcyjna.

- Obiektywnie są trzy przestrzenne wymiary i jeden temporalny, wszystkie prostopadłe do siebie nawzajem, które razem tworzą cztero-wymiarowe kontinuum naukowców. To jest czysto obiektywne i jako takie sztucznym abstraktem. Gdyż w nim czas staje się uprzestrzenniony w równoległych liniach świata; „teraz” będące w tym arbitralną wygodą, bez konieczności jakiejkolwiek pozycji.
Odwrotnie, w absolutnie subiektywnym poglądzie byłyby trzy temporalne wymiary i jeden przestrzenny, wszystkie prostopadłe do siebie nawzajem. Żaden nie jest nigdy widziany bezpośrednio ale tylko odbijany w jednym czy obu pozostałych. To przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jako trzy temporalne i indywidualny historyczny ruch jako jeden przestrzenny. Ważność pojęcia prostopadłości trzech okresów czasu do siebie wzajemnie subiektywnie nie może być przeceniona. Podczas gdy „Indywidualny Historyczny Ruch” jest jak gdyby „częścią subiektywności która należy do obiektu” w subiektywności „kontinuum lini-świata w obiekcie jest tą częścią obiektu, która jak gdyby należy do podmiotu w obiekcie”. To sprzęga podmiot i obiekt i czyni je nieodseparowalnymi. To również przez różnicę w pozytywności przestrzennych relacji i negatywności temporalnych relacji, daje pozytywną naturę obiektowi i negatywną podmiotowi. („To przez kobietę ta negacja przychodzi na świat”).


O desperackiej niedostateczności jednego wymiaru czasu w czysto obiektywnej nauce, patrz szczególnie teorię Kanta o Subiektywności Czasu, Eddingtona „New Pathways of Science” o „kierunku upływu czasu korespondującemu ze wzrostem - zmniejszaniem się entropii" (zważ - tylko teoria!) i Heisenberg w „Atomic Reaserch and the Law of Causality" („Universitas” - England 1957 Nr2) o kłopotach z poznaniem kierunku czasu w „malej skali” niestatystycznego pola atomu. Czy ktoś przedtem zasugerował, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są subiektywnie prostopadłe? Naukowa cztero-wymiarowa czaso-przestrzeń nie ma „teraz”.


- Pozostawiam studiowanie ładu i struktury matematykom i (na tyle na ile są do tego zdolni) filozofom. Jestem bardziej zainteresowany bezładem i destrukturyzacją. To jest to co mówię absolutnie czasami.


- „I tak wybierając absolutnie, wybrałem rozpacz. I w rozpaczy wybrałem absolut, gdyż ja sam jestem absolutem”, mówi Kierkegaard (Either / or 2. 179). To zadziwiająco niepełny wgląd w niewygodnie prawdziwą pół-prawdę czystego solipsystycznego stanowiska, unikatu „ja” (nie abstrakcyjnego ego „wśród innych” psychologów. Czysto subiektywnie „ja” jestem unikatem: i tylko ta czysta subiektywność jest półprawdą, (nie wiem gdzie czysty solipsyzm jest wyłożony uczciwie, jak czysty solalteryzm, powiedzmy przez co bardziej szanowanych behawiorystów). W terminach czystej subiektywności „inni” są pasywnymi formami „mnie” rzutowanymi na zewnątrz (vide Sartre etre vu). Ta abstrakcja jest wykroczeniem i tak Pascal mówi, że „le moi est haissable” być może mając to na myśli. Kiedy słowa „ja widzę ciebie” są słyszane, znaczenie (samo w sobie zupełnie dwuznaczne) jest ustalone przeze mnie w relacji do „mojego ciała”; jeśli postrzegane jako idące od mojego ciała „Ja” słyszane jest identyfikowane z unikalnie absolutnie subiektywnym „Ja” ale jeżeli postrzegane jako idące do mojego ciała, słyszane „ja” i „ty” są zamienione (w tym specjalna abstrakcyjna interpretacja „ja” będąca zawsze wyjaśnianiem jako aktywna subiektywność i „ty” tłumaczone na „mnie” jako pasywna subiektywność).

- Pewność jest absencją nieskończoności, nieskończoność jest obecnością niepewności.


- Nic nie może być pojęte bez swej opozycji: ale tego opozycja nie może być obecna w tym samym czasie i miejscu, gdyż cokolwiek by wynurzyło się z anonimowości jako obecne dla świadomości (która tym nie jest) musi być prześladowane (cieniowane) w przestrzeni – czasie przez swoją opozycję, inaczej nie może się odłączyć od nieznanego.


- Przeklęty błogosławieństwem bycia skazanym na wolność.


- Jakim nonsensem jest mówienie, że prawda jest piękna lub, że co prawdziwe jest dobre: czy tortury (powiedzmy biczowanie) nie są prawdziwe i malownicze?

- Jeżeli absolutne zjednoczenie z Bogiem (jak w Adwaicie) jest nauczane, to kto zginął „ja” (w którym to wypadku już dłużej nie istnieję) czy „Bóg” (w którym to wypadku zakładam szaleństwo Niżyńskiego: „Ja jestem Bogiem ...”, lub obaj ( w którym to przypadku stan ten nie jest odróżnialny od nie-boga). I znów, jeżeli idea osobowego Boga jest zastąpiona Czystym Bytem, to Byt, by być czystym, nie może być dostępny wiedzy lub, jeżeli jest, nie jest czysty. Ale jeżeli nie jest, to nie może być poznane czy jest to Czysty Byt czy Nicość.

- Ustami umysłu jest chciwość, jego ciało to ignorancja a gniew jest jego odbytem. Ludzie, którzy kłócą się ze mną, lub z innymi ludźmi w mojej obecności, wystawiają nagie zadki swych umysłów wprost pod moją twarz, i załatwiają się pod moimi drzwiami na wycieraczkę.

- Czym jest ludzki świat, jeżeli nie niebem odbitym w piekielnych zbiornikach smoły?

- Świat traktował mnie przez 52 lata do teraz z przyjemną obojętnością i pozwalał mi przeważnie iść mą własną drogą. Dla mnie był on zawsze w pełni tolerancyjny i pomocny. Kiedy widzę co zrobił on tak wielu innym w moim czasie, myślę jak łatwo mógłby odegrać rolę walca parowego lub zabawić się ze mną w kota i mysz. Kto wie co nadejdzie?

- Logika jest niemożliwa bez identyfikacyjnego procesu z kopułą "jest" i identyfikacja jest funkcją ignorancji. (Przełknijcie to jeżeli potraficie, wy logicy!).

- Być może ilość bólu jaką człowiek cierpi, jest miarą ilości lgnięcia do egzystencji jaką mamy fundamentalnie. Gdyż „ciało” które mamy we śnie jest zbyt kruche w swej konstrukcji by wytrzymać ból. Trzeba solidnie zorganizowanego przebudzonego ciała by wytrzymało ból. Ból jest wrogiem kontynuacji. Ale jeżeli kontynuacja (życie) jest chciana (woluntarnie i niewoluntarnie), jest potrzebna organizacja by lokalizować ból i gromadzić go gdy powstaje, a to fizyczne ciało. W tym poglądzie fizyczne ciało jest barierą bólu (raczej jak migdałki są barierą zarazków) pełnej osobowości w przebudzonym życiu. We śnie, powtórzmy, choć jest moje ciało we wszystkich moich doświadczeniach sennych, jest ono nietrwałe i jego sytuacje (jak widziane w przebudzonej refleksji) następują w niepołączonych „skokach”, w kawałkach niepołączonej kontynuacji, pewnych długich, pewnych krótkich. - Ale nie ma cielesnego bólu we snach w żadnym zauważalnym wymiarze. By utrzymywać kontynuację, możność posiadania fizycznej tamy przeciwko nie-kontynuacji, jest osiągana za cenę fizycznego bólu.

- Najlepiej żyć w zgodzie z diabłem którego znamy i nie próbować zerwać z nim zbyt szybko; gdyż wtedy może on sobie pójść przed tym zanim jesteśmy gotowi i inne których nie rozpoznajemy mogą zająć jego miejsce.

- Jeżeli liczba jest definiowana jako to co możesz policzyć, jest zatem skończona, ale nieskończona liczba (patrz Russela Mistycyzm i Logika) jest tym czego nie możesz policzyć a zatem nie jest liczną za wyjątkiem gry słów. (Patrz twierdzenie Russela, że “Liczba skończonych liczb jest nieskończona”- co w “prostym języku” powinno być przedstawione jako “żadna liczba liczb nie jest policzalna”). Definicja nieskończoności jest samo-sprzeczna werbalnie, gdyż zakłada nałożenie granic (finis) na to co jest przedstawiane jako nie mające żadnych.

- Ignorancja przesłania prawdę. To na tej zasłonie ludzie malują obrazy i dopinają swoje hasła „bóg” i „nie-bóg” „teizm” i „ateizm”.

- Czy definicja może się sama zdefiniować lub opis sam opisać? Lub może tak być, że opis może być tylko zdefiniowany a definicja opisana?

- Mistyczne byty mogą być mierzone: zwykli mierzyć flogiston i ciągle mierzą siłę.

- Przestrzeń i czas są wielkimi subiektywnymi błędami, które my wszyscy zgodnie popełniamy i na i w których budujemy całą naszą niezgodność.

- Absolut może uzyskać swą Absolutność tylko od Świadomości (bez której nie ma ani absolutu ani poszczególnego) i przez to absolutność jest jako taka uszczegółowiona i tak już dłużej nie absolutna.

- Czy akceptujemy ideę lewą ręką trwogi i oburzenia lub prawą ręką witania i aprobaty, tak czy tak zostało to zaakceptowane i pozostaje trzymane – i nie jest dobre ukrywanie przed sobą pod płaszczem tego co zostało zaakceptowane lewą ręką.

- Honor jest zasadą która stawia Osobę ponad Zasadą (i zmienia osobę); Nihilista czy Rewolucjonista jest Osobą która stawia Zasadę ponad Osobę (i zmienia zasady).

- Bóg jest wynaleziony jako kontr-balans dla unikatu iluzji „Ja” czystego solipsyzmu. Ateistyczna nauka zatem z konieczności musi przyjmować schronienie w Solalteryzmie, gdyż bez boga jeżeli unikalny podmiot „ja” jest dopuszczany (i nauka nie może go kontrolować) musi on przyjmować boskie i absolutne proporcje i staje się szaleństwem (Kiriłow). Buddyzm unika tego przez usunięcie iluzji „ja” we wszystkich aspektach, czy to tej boga czy solipsystycznej błędnej interpretacji unikatu „Ja”.

A: Na podstawie monoteistycznej teologii wolna wola musi być tylko wolnością do czynienia zła – jeżeli dobro i wola Boga są zrównywane i Bóg jako Kreator wszystkich rzeczy jest kreatorem zła przez człowieka jako swego instrumentu, jako kreator woli człowieka do czynienia zła.

B: Jeżeli to powiesz, zniszczę cię.

Ludzie którzy zaczynają wyjaśniać nieznane w terminach znanego, zawsze kończą wyjaśniając znane w terminach nieznanego.

- Prawda jest często tak obraźliwa.

- Teiści są ludźmi którzy aby zobaczyć światło budują kamienne katedry wokół siebie z witrażami w oknach pokazującymi pojmowalne atrybuty ich niepojmowalnego Boga. Ateiści, aby widzieć bardziej wyraźnie odsłaniają okna z witrażami.

- Prawo jest niczym innym jak zestawem technik dla skanalizowania nienawiści i uniknięcia chaosu (podobnie jak komercja jest dla skanalizowania chciwości). Jest błędem identyfikowanie wojny z nienawiścią, wojny są prowadzone bardziej z uwagi na chciwość i ze strachu niż z powodu nienawiści. - Patrz również obronę wojny Wuja Toby w Tristam Shady. Opis prawa Sędziego Wildgoose jako środka dla odwleczenia (raczej niż dla administrowania i sprawiedliwości) w którym pasje chłodzą się i proces sądowy sam się rozwiązuje z czasem za pomocą nudy, jest przenikliwy.

- Najgłębszą ze wszystkich iluzji jest iluzja, że nie ma żadnej iluzji.

- Najlepszym sposobem zarządzania światem byłoby oczywiście wsadzenie połowy populacji do więzienia i ustanowienie drugiej połowy by jej pilnowała. To byłoby esencjonalnie ludzkie gdyż jedną z charakterystyk, które wyróżniają człowieka od zwierząt jest nawyk budowania więzień i więzienia pewnych ze swego rodzaju – nie budować ich i nie utrzymywać jest nieludzkie. Ale prawdopodobnie nie ma potrzeby dokonania tego, uczynienia tej esencji „istniejącą” skoro prawdopodobnie faktycznie tak jest świat dziś zarządzany, teraz tak jest i jak był zawsze. Połowa świata jest w więzieniu i każdy człowiek jest w połowie w więzieniu. Inaczej po co mówić o wolności? Ale więźniowie są tak optymistyczni, czyż nie? Czyż nie mówią, że wolność musi być? I zatem kto jest wewnątrz a kto na zewnątrz?

- Naukowy pisarz Sluckin w jego książce o cybernetyce odrzuca introspekcję jako bezwartościową z powodu niejasności i dwuznaczności danych, które zapewnia. Teraz utrzymuję, że dokładnie ta dwuznaczność – ta stała gra słów w umyśle – jest unikalną datą zapewnianą przez introspekcję – jedną z najcenniejszych – (prawdziwą perłą rzucaną przed świnie Sluckina). Również wierzę, że techniki zainicjowane przez Deskartesa: Cogito ergo sum (nie zważając na jego konstrukcje dualnych substancji przez które to zaciemnił) i ontologia Sartre'a L'Etre et le Neant zapewniają podstawę dla techniki w studiowaniu dwuznaczności. Ta podstawa jest opisem (jako w opozycji do definicji które są zawsze ad hoc i jednostronnie ustalających dialektykę i jako takich nigdy nie mogących zapewnić finałowego rozwiązania lecz tylko kierunek dla przyszłego ruchu). Specjalną dialektyką dwuznaczności jest problem czy ustalić dwuznaczność przez definicję i w ten sposób ledwie przenieść dwuznaczność gdzieś indziej i skryć ją (co użyteczne w pewnych technikach takich jak nauka z wyłączeniem Reguły Niepewności) lub czy rozpoznać ją jako cenny i prawdziwy przedmiot dla opisu, gdy uzupełnienie – (komplementarność jest potrzebna).

Jest pewny fundamentalny typ dwuznaczności która odróżnia istoty i rzeczy od cech. Studiowanie ich musi wziąć pod należytą rozwagę zarówno pewności jak i prawdopodobieństwa (naukowa „dokładność” i „pewność”) nigdy nie są dokładne i pewne ale tylko przybliżeniami prawdopodobieństwa do absolutnej pewności introspekcji, której nigdy nie mogę osiągnąć. Ta technika koresponduje z yoniso manasikara w Suttach.

- Jest przyrodzona specjalna dwuznaczność o teraźniejszości jako idei lub jako istniejącej, którą teraźniejszość wydaje się nie dzielić z przeszłością czy przyszłością. Pewni dowodzą, że teraźniejszość nie ma ciągłości będąc po prostu powierzchnią pomiędzy przeszłością i przyszłością podczas gdy inni mówią o jej ciągłości choć nie mogą dojść do zgody jaką długość winna mieć i przyjmują pozorne schronienie w „obszernym teraz” (specious refuge in a „spacious present"). Bez szczególnego zwracania uwagi na te dwa poglądy, znajduję iż sam fakt, że są przedstawiane wskazuje na to, że to pojęcie jest elastyczne w umyśle innych ludzi i takim samym znajduję je w mym własnym. Również teraźniejszość wydaje mi się tak samo dopuszczalna zarówno dla tego „co teraz robię” (rozciągnięcie) i tego co jest dla mnie teraz obecne (natychmiastowo). I pierwsze (subiektywne) może być „najkrótszym wyobrażalnym błyskiem myśli” lub „moim całym życiem jakie teraz przeżywam” lub „wiecznością przeszłości i przyszłości w teraz”. W ostatnim (obiektywnym) wszelka tempolaryzacja w jej trzech „ortogonalnych wymiarach przeszłości, przyszłości i teraźniejszości" jawi się obecnie następująco: przeszłość była (obecna), teraźniejszość jest (obecna) przyszłość będzie (obecna) i (to ważny punkt) wszystkie razem wiecznie mogą być. I znów zainteresowanie przeszłością (wziętą jako prawdopodobieństwo) daje nam historyków (i Hegla), zainteresowanie przyszłością (wziętą jako możliwą) daje nam naukowców, polityków i astrologów (i Hegla), zainteresowanie przeszłością i przyszłością daje nam logików (i Hegla). Budda rekomenduje zainteresowanie teraźniejszym w Bhaddekeratta Sutta i to jest możliwe tylko przez introspekcję która odkrywa dwuznaczność, absurdalność i warunkowość wieczności w czasie. I znów, być może, przeszłość jest uprawnionym polem wiedzy (która pojmuje), przyszłość jest uprawnionym polem wiary (wiara będąca instrumentem człowieka ignoranta do przedostania się tam gdzie rozciąga się wiedza). Teraźniejszość jest uprawnionym polem dla opisania w terminach trzech czasów i do zapamiętania tego co się opisało.

- Nie jest ipso facto ucieczką z dogmatu, bronić (świadomie lub nie) nie-dogmatyzmu dogmatycznie.

- Nie jest ipso facto ucieczką z łatwowierności, wierzenie we własny sceptycyzm.

- Co jest identycznością? To esencjonalna jedność dwóch bytów których różnica, jeżeli jakaś, nie liczy się.

- Co jest pluralnością? To esencjonalna pluralność jednego bytu którego jedność jeżeli jakaś, nie liczy się.

-Podstawowy irracjonalny Akt, który jest odnawiany w każdym momencie życia, to nie popełnienie samobójstwa.

-Samo-stawanie się Absolutu jak lubią to prezentować, wydaje się rodzajem ontologicznego kazirodztwa.

- Nie buduj sobie wieży z kości słoniowej, mówią moraliści. Ale ja jestem wieżą z kości słoniowej przez ledwie fakt, że jestem.

Na surowym fizycznym poziomie, ciało jest konstrukcją (słoniowych) kości do których przyczepione są mięśnie, ukoronowanej przez (słoniową) kość czaszki mieszczącej mózg – osłaniającej go od ciosów „rzeczywistości” by mógł on kontynuować swą absurdalną pracę bez przeszkód. Na nie fizycznym poziomie moja Ja-istość jest wieżą z kości słoniowej uporządkowanych indywidualnych poglądów i zapatrywań osłaniających „mnie” od bycia pochłoniętym przez chaos. Drodzy moraliści, czyż nie widzą oni, że życie jest stałą ucieczką w górę i w dół po niezliczonych schodach ciemnej wieży z kości słoniowej szukając ucieczki przed strasznym chaosem rzeczywistej wolności.

- Niezgoda: namiętność i zrozumienie w opozycji w walce aż do śmierci, która nie przychodzi.

- Harmonia: zrozumienie jako zrozumienie namiętności, namiętność jako namiętność zrozumienia.

- Co psychologowie - nie, psychoanalitycy – nazywają „w pełni zintegrowaną osobowością” czy nie jest on po prostu człowiekiem żyjącym (głośno i sprzecznie i ludzko) zgodnie ze wzorcem Starego Testamentu? Nowy Testament nie jest siłą integrującą: „Przynoszę nie pokój a miecz...”

- Dlaczego „integracja” powinna być dobrą rzeczą. „Integracja” jako integracja ignorancji i pragnienia w osobowości, tak jak teraz mamy ignorancję i siłę zintegrowane w atomie z Regułą Niepewności - „Ignorancja” i „Siła”- te stare mity?

- Indie mają trzy nieba: zmysłowe raje, nieba czystych form gdzie nie ma seksu i nieforemne nieba gdzie nie ma percepcji form czy różnorodności. Jest kuszącym odnieść to do nieświadomej projekcji trzech zasadniczych faz ludzkiego życia rozróżnianych przez psychoanalityków (zwłaszcza przez Freuda na bazie seksu i infantylizmu). Pierwszy to wyidealizowana dojrzałość (dlatego jest on umieszczony najbliżej „tego ludzkiego świata”) drugi jest etapem pre-dojrzałości (bez seksu) (od powiedzmy 4 lat do 12/15) co nota bene obejmuje tyle ile normalny człowiek może świadomie pamiętać. Trzecia z jej starciem nie tylko seksu ale i percepcji form i różnorodności, reprezentuje okres przed czwartym rokiem życia. (Lub to co jest poza normalnym polem pamięci). Dzieciństwo jest normalnie sentymentalnie idealizowane (Moimi najszczęśliwszymi dniami były etc) co równa się wniebowzięciu (Jeżeli nie staniecie się jak małe dzieci nie wejdziecie do królestwa niebieskiego!). Punkt dla zapamiętania tutaj, który jest niezwykle ważny jest taki: przerwa między okresem (przed pamięcią) i drugim i trzecim jest całkiem oczywista ale przerwa pomiędzy drugim i trzecim jest - choć fakt ten jest zaciemniany przez pozorną kontynuację historycznej pamięci – całkiem tak absolutna jak druga na poziomie seksualnych wartości. Podczas gdy człowiek może „odtworzyć” przez pamięć swe „historyczne” doświadczenie podczas okresu pomiędzy pierwszymi wspomnieniami i dojrzałością, nie może on ożywić wartości aseksualnych i wzorów - tego co moraliści lubią nazywać „niewinnością” tego okresu. (Jak w beznadziejnej konfuzji są moraliści w tym miejscu jest widoczne w częstym nieetycznym zachowaniu się dzieci (bardzo dobrze sportretowanym w A High Wind in Jamaica). Postawa dziecka wobec kradzieży i przemocy jest praktycznie nie do przypomnienia przez dorosłego, nawet jeżeli sam jest złodziejem i używa przemocy). W tym sensie mamy „trzy plany istnienia" korespondujące do „Trzech planów nieba” w tym życiu i w tym życiu są one tak samo absolutnie odseparowane jak „trzy plany nieba”.

- Absurdalność miłości leży w tym, że pociąga ona za sobą dokładnie tą separację w naturze której leży pragnienie zjednoczenia.

- Pozytywizm jest ścianą. Negatywizm jest zamkniętą bramą w ścianie.

- W większości człowiek wstydzi się powiedzieć o wszystkim co robi, wstydzi się robić wszystko co myśli, wstydzi się (lub jest niezdolny myśleć wszystko to czym jest).

- Ludzie wydają się podchodzić do religii z jednego z dwóch powodów lub obu zmieszanych razem: Są poruszeni albo przez chęć odkrycia prawdy (pozostawiając to niejasne słowo niewyjaśnionym tutaj) lub przez potrzebę znalezienia usprawiedliwienia dla predylekcji. Z tych pierwszych, wybitnym przykładem jest prawdopodobnie Kierkegaard. Drugi jest znacznie bardziej pospolity. W sobie odnajduję elementy obu. Być może te dwa łączą się w niekompatybilności dwóch linii co spotykają się u kąta prostego i z tego punktu spotkania, pewni udają się w jednym a inni w drugim kierunku.

- Jeżeli we współczesnym świecie wszyscy ludzie są równi, to jakie miejsce mają w nim nauczyciele?

- Słowa zniekształcają myślenie, myśli zniekształcają postrzeganie, percepty zniekształcają działanie, czyny zniekształcają istnienie, istoty zniekształcają nic, także ja mogę być działaniem postrzegania myślenia werbalizującego pytanie „kto”.

- Robić to działać aktywnie. Aktor to ten kto działa aktywnie w roli którą nie jest. Ale czy to nie charakterystyka wszelkiego działania? Czy nie ma aspektu fałszu i ignorancji gdy ocenione w terminach istnienia i wiedzy w samej naturze wszelkiego działania, akcji samej w sobie? Jeżeli o działaniu można powiedzieć „mieć”, „być” czy „robić” siebie (self). Ciekawe także, że „zrobić kogoś” to oszukać go.

- Wydaje się być jednym ze stałych pocieszeń Kościoła Filozofów, wiara, że co nie może być pomyślane, może być powiedziane.

- Choć jest możliwe perfekcyjnie jasno zdefiniować mgłę, definicja taka nie pomoże nam w znalezieniu drogi we mgle.

- W egzystencji dobro nie jest ochroną przed brzydotą, piękno nie broni przed fałszem, prawda nie broni przed złem. Wszystkie trzy razem nie pomagają przeciwko głodowi i śmierci.

- Na pewien sposób święty nie jest już dłużej świętym, gdy tylko jest rozpoznawany i proklamowany i czczony. Święty jest świętym na tyle na ile jego bycie wpływa na działania innych, bez ich refleksyjnej świadomości tego faktu, ku zmniejszeniu cierpienia. Ale jak tylko jest on proklamowany i czczony, wtedy ten stan w którym jego czciciele próbują z nim rywalizować (imitować) niemożliwie przez bycie jego uczniami (uczeń de facto nie może nawet imitować swego mistrza którego bycie składa się z nie-bycia uczniem). Wtedy jego wpływ jest kanalizowany odpływowo (pod tym względem kult jest tak samo rozpraszający jak śmiech) i (prawdopodobnie, przez jakichś Heglistów przeniesiony do opozycji), pod kultem miłości czai się anty-kult z nienawiścią. Imię świętego staje się zużyte i prowokujące cierpienie.

- Materiał dowodowy tworzący dowód jest połączony skokowo z prawdą w którą wierzy się, że jest dowiedziona.

- Kiedy milczą wszyscy są zgodni.

- Wszystkie pytania o śmierć są źle postawione.

- Ludzie którzy generalizują: ci którzy generalizują z pojedynczego przykładu i ci którzy generalizują ze statystycznej kolekcji przykładów.

- Ludzie którzy uważają prawdę jako coś do stworzenia, i ludzie którzy uważają ją za coś do odkrycia.

- Świat jest kolekcją częściowych prawd które zapraszają nas do zestawienia ich razem w całość. To nie jest trudne, ale gdy to już zostanie wykonane, zawsze są części co pozostały czy jakieś brakujące.

- Przypuśćmy, że następujące ogłoszenie zostałoby opublikowane wszędzie: „Nauka odkryła jak uniknąć śmierci, przez zgłoszenie się do najbliższego szpitala i otrzymanie zastrzyku możesz być pewien życia na zawsze z wyjątkiem wypadków”. Nic więcej jednak nie byłoby powiedziane. Chociaż nauka jeszcze nie odkryła jak kontrolować starość, ma nadzieję tego dokonać, z czasem. Zastanawiam się, czy odwiedziłbym najbliższy szpital?

*

Pierwsze trzy części "Zapisków pustelnika" odpowiadają z wyjątkiem pojedyńczych ominięć A Thinkers Note Book. Ostatnia - czwarta część „Zapisków Pustelnika” jest tylko wyborem z późniejszego materiału z książki i zainteresowani zagadnieniami ontologicznymi, działaniem powinni zajrzeć do oryginału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.