wtorek, 22 stycznia 2013

Odkrywanie znaczenia w Kanonie Pali

 
Kilka dni temu otrzymałem od ciebie list zawierający komentarze Pana G. na temat Uwag o Dhammie. Zapoznałem się z nimi z pewną dbałością (chociaż nie czytam Sanskrytu), i jest dla mnie oczywiste, że zadał on sobie sporo kłopotu podczas ich przygotowywania. Jest jasne, że dysponuje pokaźną uczonością i wydaje się być całkiem zaznajomiony z tekstami Pali, z których swobodnie cytuje. W tym samym czasie jednak, jest oczywiste dla mnie, że różnice między jego punktem widzenia a moim są zbyt głębokie by zostały tak po prostu usunięte przez dyskusję rozlicznych kwestii które podniósł. Aby wyjaśnić moje idee, musiałbym użyć argumentów, przy których on prawdopodobnie skłaniałby się do niezgody i problemy w taki sposób zostałyby ledwie przeniesione z jednego miejsca na drugie. Ale mam wrażenie, że jest on całkiem zadowolony ze swojej pozycji jako słusznej, i myślę, że nie służyłoby to żadnemu pożytecznemu celowi z mojej strony, by to kwestionować.
W jego liście zauważa, że wyjaśniam zbyt indukcyjnie, że mam tendencję szukania moich idei w Kanonie zamiast dedukowania z tekstów co one oznaczają. Ta krytyka, jednakże, zakłada że faktycznie jesteśmy w stanie podejść do Kanonu z całkowicie dziewiczym umysłem, wyposażonym jedynie w znajomość Pali i dobrym treningiem w logice. Ale to jest to czego dokładnie nie możemy zrobić. Każdy z nas, w każdym momencie ma pełnię swej przeszłości za sobą; i to w świetle swej przeszłości (czy to tła czy jego presupozycji) interpretuje to co teraz się mu prezentuje i daje temu swoje znaczenie. Bez takiego tła nic nigdy nie pojawiłoby mu się jako mające jakieś znaczenie – wypowiedziane czy napisane słowa pozostałyby czystą prezentacją, nagim dźwiękiem czy symbolem bez znaczenia. Ale, na nieszczęście, każdy z nas ma odmienną przeszłość; i, w konsekwencji, każdy z nas podchodzi do Kanonu z zestawem wstępnych założeń które na różny sposób są odmienne od presupozycji każdego innego człowieka. I w dalszej konsekwencji skutkuje to tym, że każdy z nas rozumie Kanon w odmiennym sensie. Próbujemy odkryć nasze osobiste idee w Kanonie ponieważ nic innego nie potrafimy zrobić. To jest sposób jaki mamy, na początku, by zrozumieć Kanon. Później, oczywiście, nasze zrozumienie Kanonu powoduje modyfikację naszych idei; i w taki sposób przez cyrkularny proces, nasze późniejsze zrozumienie Kanonu jest lepsze niż, bądź przynajmniej odmienne od, naszego wcześniejszego zrozumienia, i jest tu możliwość dojścia ostatecznie do właściwego zrozumienia ariyapuggala. Z pewnością możemy, do pewnego stopnia, dedukować z Kanonu jego znaczenie; ale jeżeli nie wprowadziliśmy naszych własnych idei, nigdy nie będziemy w stanie odkryć, że Kanon ma jakiekolwiek znaczenie do wydedukowania.
Dla każdej osoby, zatem, Kanon oznacza coś innego, zgodnie z jego odmiennym tłem doświadczenia. I to stosuje się nie tylko do naszego zrozumienia poszczególnych fragmentów, ale również do tego co rozumiemy przez Dmammę Buddy jako całość. 
 
(i) Wszyscy możemy się zgodzić, że pewne fragmenty były wypowiedziane przez Buddę osobiście i że reprezentują prawdziwe Nauczanie. Ale kiedy dochodzimy do pytania siebie wzajemnie, co rozumiemy przez te fragmenty i przez słowa które zawierają, często odkrywamy głęboką niezgodę której w żadnym razie nie da się usunąć przez odniesienie do innych fragmentów z Sutt. (On i ja ewidentnie zgadzamy się – biorąc za przykład – że Sutta Sivaka reprezentuje Nauczanie Buddy. Ale kiedy ja rozumiem ja jako wskazującą, że tylko jeden z ośmiu rodzajów uczucia jest kammavipaką, on wnosi argument by usprawiedliwić tą interpretację w całkiem odmiennym sensie – że wszystkie osiem rodzajów są kammavipaką. I choć zupełnie nie zgadzam się z jego interpretacją, bardzo wątpię czy potrafiłbym przedstawić fragment Sutty by przekonać go o tym – tak jak to widzę – że jest w błędzie. A to z prostego powodu, że jakikolwiek fragment mu przedstawię, będzie on nieuniknienie interpretował go zgodnie ze swymi ideami. Możemy się zgodzić co do tekstu, ale będziemy się nie zgadzać w interpretacjach.
 
(ii) Skoro każdy już ma swe własne idee (niejasne czy precyzyjne) tego co konstytuuje szczęście, będzie naturalnie patrzał na Buddę ( to jest, jeżeli pokłada swą saddha w Buddzie) by uzyskać to szczęście przy jego pomocy, i będzie interpretował Dhammę jako całość właśnie w tym sensie. Później, oczywiście, może odkryć, że Dhammy nie da się brać w takim senie jak by chciał i albo zmieni swoje idee albo porzuci Dhammę dla jakiegoś innego nauczania. Ale w każdym razie, nie ma powodu przypuszczać, że dwóch ludzi (jeżeli obu nie przestało być puthujjanami) zgodzi się co do tego, czego właściwie naucza Budda. (I tak, w obecnym wypadku, nie znajduję by pogląd Mr G na Dhammę – na tyle na ile zdołałem go uchwycić – ma jakiekolwiek większe cechy podobieństwa do mojego; i ta różnica ewidentnie odzwierciedla różnicę w naszych odpowiednich tłach za pomocą których interpretujemy Dhammę. Może on (prawdopodobnie) powiedzieć, że odczytuje i rozumie Sutty bez jakiegokolwiek odniesienia do żadnego tła, i (jeżeli tak) nie mam ochoty tego podważać; ale wiem, mojej strony, że nigdy nie jestem bez żadnego tła (w sensie takim, że ja jestem tłem) kiedy rozważam teksty, nawet jeżeli to obecne tło jest bardzo odmienne od tego, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Sutty. I jeżeli nie zgodzi się on z tym co mówię, ten brak zgody sam w sobie będzie odzwierciedlał sposób w który każdy z nas rozumie naturę Dhammy).
 
Prawdopodobnie nie jest on zbytnio zainteresowany sposobem myślenia, który odrzuca horyzontalną (czy temporalną) interpretację paticcasamuppady i wymaga zamiast tego wertykalnego (czy symultanicznego) poglądu; ale jeżeli miałoby się tak zdarzyć, że jest zainteresowany, wtedy mógłby przeczytać – jeżeli jego studia pozostawią mu na to czas – albo Heideggera Sein und Zeit czy Sartre'a L'Etre et le Neant. Jednakże, trzeba jednak wyjaśnić, że te prace w żaden sposób nie są substytutami dla Kanonu, i co więcej, że filozofie tych myślicieli, gdy rozważone szczegółowo, są otwarte na krytykę w wielu aspektach. To maniera myślenia która jest instruktywna. (Przy okazji, Mr G może zauważyć, że przez termin refleksja mam na myśli paccavekkhana, nie pariyattti.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.