Strony

wtorek, 22 stycznia 2013

Uzależnienie

Co Budda ma do zaoferowania uzależnionym od narkotyków? Po pierwsze Budda wymaga od człowieka inteligencji, inaczej nic nie da się zrobić. Po drugie Budda mówi nam, że używanie środków odurzających prowadzi do degeneracji inteligencji. Łącząc te dwie rzeczy razem, znajdujemy, że aby zrezygnować z narkotyków, człowiek musi zrozumieć, że bez rezygnacji z nich, nie będzie w stanie z nich zrezygnować, lub innymi słowami by zrezygnować z narkotyków człowiek musi zrozumieć drogę prowadzącą do zrezygnowania z nich a jest nią rezygnacja. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to zbyt pomocne, banalna oczywistość, być może powiesz: ”Oczywiście, że uzależniony rozumie, że droga do zrezygnowania z narkotyków to rezygnacja z nich; cały problem polega na tym, że nie potrafi on z nich zrezygnować”. Ale czy to taka banalna prawda? Wspomnę tu moje własne doświadczenie gdy zrezygnowałem z papierosów. Paliłem czterdzieści czy więcej dziennie przez wiele lat, gdy zdecydowałem się rzucić palenie. Nie będąc zdolnym do działań na pół gwizdka, skończyłem z paleniem od razu. Pamiętam spacer po parku niedługo po tym jak wypaliłem mojego ostatniego papierosa, czułem się raczej zadowolony z siebie, że podjąłem taką decyzję. Ale podstawowa myśl, która mnie męczyła była taka: choć nie miałem wątpliwości, że mogę wytrwać w swoim postanowieniu, to była jedna rzecz, którą rzeczywiście potrzebowałem by je potwierdzić i umocnić się w mojej determinacji nie palenia, a tą jedną rzeczą był ... papieros. Daleko mi było do oczywistości, że aby zrezygnować z papierosów powinienem zrezygnować z papierosów, miałem ogromne kłopoty z odparciem narzucającej się sugestii, że aby zrezygnować z papierosów, powinienem zapalić papierosa.

Pozwolę sobie również powiedzieć o badaniach dr Klara gdy był w Persji, na krótko przed wojną. Dr Klar oprócz bycia lekarzem, jest również zainteresowany psychologią; i miał on ze sobą w Persji swoisty zestaw do czytania charakteru człowieka i stanu jego umysłu. (Zestaw wielu kart, każda z około ośmioma parami kolorowych naklejonych pól. Badany po prostu wskazuje jaki kolor z każdej pary preferuje. Przeczytał nas wszystkich na wyspie z demolująco dokładnymi rezultatami, które specjalnie nam się nie spodobały. Ale to dygresja). Powiedział nam, że osiemdziesiąt procent wszystkich persów w wieku ponad trzydziestu pięciu lat bierze opium i z takim bogactwem materiału pod ręką był w stanie dokonać pewnych badań. Każdemu uzależnionemu robił dwa czytania, jedno przed wzięciem opium a drugie po. Wszystkie czytania powiedziały tą samą rzecz: przed opium mentalny stan uzależnionego był anormalny i zdezorganizowany; po opium mentalny stan był normalny i zorganizowany. Efekt opium na uzależnionego nie był, jak można by pomyśleć dezintegrujący dla osobowości przeciwnie, efekt był integrujący dla zdezintegrowanej osobowości. Opium było konieczne by przywrócić uzależnionego do normy. (Słyszałem podobną obserwację od innego doktora, który był medycznym misjonarzem w Chinach: jeżeli chcesz robić interes z uzależnionym od opium, szukaj swojej szansy gdy zaniknął u niego efekt ostatniej dawki). 

Co z tego można wywnioskować? Wnioskujemy, że w odróżnieniu od “normalnej” osoby, która może wziąć narkotyk dla nowości czy przyjemności efektu i która w tym czasie staje się “anormalna”, uzależniony jest “normalny” tylko gdy przyjął narkotyk i staje się “anormalny” gdy jest go pozbawiony. Narkoman odwraca zwykłą sytuację i jest uzależniony od narkotyku by móc utrzymać się w swym normalnym zintegrowanym stanie. (To nie znaczy, oczywiście, że uzależniony czerpie przyjemność z czasowej deprywacji tak jak abstynent z czasowego odurzenia; zupełnie odwrotnie: w obu wypadkach stan po narkotyku jest bardziej przyjemny, lecz dla jednego jest to stan normalny a dla drugiego anormalny). Uzależniony może skutecznie wykonywać swoją pracę i normalnie funkcjonować, gdy bierze narkotyk i w tych warunkach czyni plany na przyszłość. (Jeżeli nie może przyjąć narkotyku, jedyny plan jaki czyni to uzyskanie następnej dawki tak szybko jak to tylko możliwe). Jeżeli decyduje, że musi zrezygnować ze swego uzależnienia od narkotyku (jest zbyt drogi; rujnuje jego reputację czy karierę; pogarsza jego zdrowie; itd) to podejmuje taką decyzję tylko wtedy gdy jest w odpowiednim stanie by rozważyć sprawę, mianowicie wtedy gdy jest pod wpływem narkotyku; i to z tego (dla niego normalnego) punktu widzenia będzie spoglądał w przyszłość. (To jako palacz podjąłem decyzję o nie paleniu). Ale jak tylko uzależniony zaczyna realizować swą decyzję i wstrzymuje branie narkotyku, to przestaje być normalny i decyzje podjęte gdy był normalny teraz jawią mu się w całkiem nowym świetle - włącznie z decyzją o wstrzymaniu brania narkotyku. Zatem albo porzuci decyzję jako nieważną (“Jak mogłem się zdecydować na zrobienie takiej rzeczy? Musiałem być niespełna rozumu”) i wróci on do zażywania narkotyku albo (choć popiera decyzję) odczuwa pilną konieczność powrotu do stanu, w którym pierwotnie podjął tą decyzję (a było to gdy znajdował się pod wpływem narkotyku) w celu sprawienia by decyzja stała się znów widziana jako ważna. (I tak też było, że odczuwałem pilną potrzebę papierosa by potwierdzić moją decyzję o rezygnacji z palenia). W obu przypadkach rezultat jest taki sam - powrót do narkotyku. I tak długo jak uzależniony bierze swój “normalny” stan po narkotyku jako pewnik, tj jako normalny – wydarzać się będzie ta sama rzecz, kiedykolwiek spróbuje zrezygnować ze swego uzależnienia.

Nie tylko uzależniony od narkotyku jest w zamkniętym kręgu – im więcej bierze tym większą ma potrzebę, czym większą ma potrzebę tym więcej bierze – ale zanim przekona się by wziąć zewnętrzny pogląd na swą sytuację i zanim będzie w stanie zobaczyć naturę uzależnienia, odkryje, że wszelkie jego próby wydostania się na zewnątrz zamkniętego kręgu, prowadzą go wprost w jego obręb. To tylko wtedy gdy uzależniony rozumie uzależnienie i będzie się twardo trzymał właściwego poglądu, że na przekór temu co mu się wydaje, na przekór wszelkim pozorom by myśleć inaczej –jego “normalny” stan nie jest normalny, będzie on w stanie pogodzić się z czasowym dyskomfortem deprywacji i ewentualnie wyzwolić się od swego uzależnienia. W skrócie, uzależniony decyduje się zrezygnować z narkotyków i zakłada, że aby to uczynić, wszystko co konieczne to z nich zrezygnować. Jak tylko zaczyna realizować swą decyzję, odkrywa (jeżeli jest bardzo nieinteligentny), że się mylił i że podjął błędną decyzję, lub (jeżeli jest mniej nieinteligentny), że choć decyzja jest właściwa, zbłądził co do metody i aby zrezygnować z narkotyków jest koniecznym je wziąć. To tylko inteligentny człowiek rozumie (na przekór pozorom), że zarówno decyzja i metoda są właściwe i tylko on osiągnie sukces. Dla inteligentnego człowieka zatem instrukcja “by zrezygnować z narkotyków koniecznie trzeba z nich zrezygnować”, daleka jest od banalnej oczywistości, to głęboka prawda odsłaniająca naturę uzależnienia i prowadząca do ucieczki od niego.

Proszę cię byś powstrzymał się przed sklasyfikowaniem tego opisu jako dziwacznego, ten sam temat, zamkniętego kręgu i ucieczki od niego za pomocą zrozumienia i na przekór pozorom – jest czystą esencją Nauki Buddy. Przykład dyskutowany powyżej – uzależnienie od narkotyków - jest na topornym poziomie, odnajdziesz ten temat raz za razem powtarzający się aż do najsubtelniejszego poziomu, tego o czterech szlachetnych prawdach. Warto to zilustrować przy pomocy Sutr. W M 75 Budda ukazuje zamknięty krąg zmysłowych pragnień i ich gratyfikację na przykładzie człowieka z chorobą skóry. Wyobraź sobie człowieka z świerzbiącą go skórą, który by ulżyć świerzbieniu drapie się paznokciami i przypieka się blisko ognia. Czym więcej tak robi, tym gorsze staje się jego położenie, ale drapanie się i przypiekanie daje mu pewną satysfakcję. W ten sposób z subtelniejszym swędzeniem zmysłowych pragnień człowiek szuka ulgi od tego w zmysłowej gratyfikacji. Czym większa gratyfikacja, tym silniejsze staje się jego pragnienie, ale w gratyfikacji swego pragnienia znajduje on pewną przyjemność. Załóżmy teraz, że choroba skóry zostaje wyleczona, czy ten człowiek będzie kontynuował znajdywanie satysfakcji w drapaniu się i przypiekaniu? W żadnym razie. Tak też człowiek który jest wyleczony ze zmysłowego pragnienia (arahat) nie będzie już dłużej znajdował przyjemności w zmysłowej gratyfikacji.

Rozszerzmy trochę ten przykład. Jako doktor, wiesz bardzo dobrze, że przy leczeniu świerzbiącej skóry, pierwszą rzeczą jaką trzeba zrobić to zapobiec temu by pacjent nie pogarszał swojej sytuacji drapaniem. Jeżeli tego się nie zrobi nie ma nadziei na skuteczne potraktowanie jego przypadku. Ale pacjent nie zrezygnuje ze satysfakcji drapania, chyba, że zrozumie on, że drapanie pogarsza objawy choroby, i że nie będzie wyleczony do czasu gdy dobrowolnie nie powstrzyma pragnienia drapania i nie pogodzi się z czasowym wzrostem dyskomfortu spowodowanego swędzeniem. Podobnie osoba pragnąca trwałego wyleczenia z udręki zmysłowego pragnienia, przede wszystkim musi zrozumieć konieczność pogodzenia się z czasowym wzrostem dyskomfortu celibatu (jako mnich) jeżeli terapia Buddy ma być skuteczna. I tu znów droga wyjścia z zamkniętego kręgu prowadzi przez zrozumienie i przez nie zwracanie uwagi na widoczne pogorszenie się warunków w konsekwencji samo-kontroli. 

Rozważ teraz cztery szlachetne prawdy. Czwartą z nich jest droga do wstrzymania cierpienia, mianowicie szlachetna ośmioraka ścieżka; i pierwszy czynnik tej ścieżki to właściwy pogląd, który jest definiowany jako wiedza o czterech szlachetnych prawdach. Ale jak przedtem, czwarta prawda jest drogą prowadzącą do wstrzymania cierpienia. I tak dochodzimy do propozycji: “Droga prowadząca do wstrzymania cierpienia jest wiedzą o drodze do wstrzymania cierpienia” lub “By zakończyć cierpienie, człowiek musi zrozumieć drogę prowadzącą do wstrzymania cierpienia”. I czym to jest jak nie powtórzeniem na najbardziej fundamentalnym poziomie naszego oryginalnego tematu: “By zrezygnować z narkotyków, człowiek musi zrozumieć drogę prowadzącą do rezygnacji z narkotyków?” 

Nie każdy jest uzależniony od morfiny, ale większość ludzi jest uzależniona od zmysłowej gratyfikacji i wszyscy z wyjątkiem ariyasavaków -szlachetnych słuchaczy- są uzależnieni od swych własnych osobowości* i nawet szlachetni słuchacze z wyjątkiem arahata ciągle mają subtelne uzależnienie od wyobrażenia “jestem” (asmimana). Arahat uwolnił się od wszelkich uzależnień. Nie ma formy uzależnienia, której nie wyleczyłaby Nauka Buddy, pod warunkiem, że uzależniony jest inteligentny i chce uczynić konieczny wysiłek.

*Od tego poziomu, chociaż w esencji struktura uzależnienia pozostaje ta sama, nie jest już dłużej możliwe wydostanie się poza pogląd na osobowość przez dobrowolny wysiłek. Innymi słowy, człowiek nie może zrezygnować z poglądu na osobowość (i stać się wchodzącym w strumień) tak prosto jak prosto może on zrezygnować z nikotyny, zaledwie decydując się na to i trzymając się tej decyzji. Rzeczywiście, jest to tak trudne, że trzeba Buddy by to odkrył i powiedział nam o tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.